środa, 29 sierpnia 2018

Od Tobiasa – Cd. Dary

 Przysłuchiwałem się jej słowom, przyjemnemu głosowi.. A uśmiech sam wprosił się na moją mordkę, słysząc sam jej ton. Ale, ale nie miałem zamiaru pozwolić jej płacić za coś, co zdecydowanie powinno przypaść mężczyźnie w tym związku. Wiedziałem jednak, że Dara jest dużym uparciuszkiem. I tutaj akurat byliśmy podobni. Ja uparcie ją uczyłem, a ona uparcie tej wiedzy nie chciała przyswajać. No, przynajmniej tej chemicznej, bo ogólnie była doskonałą uczennicą, tak mocno chwaloną przez niemalże wszystkich nauczycieli. 
 – Nie, nie, nie. Ja jestem mężczyzną w tym związku, skarbie, i nie pozwolę ci za to płacić. Akurat w tej kwestii ze mną nie wygrasz – stwierdziłem, zdecydowanie kręcąc głową. – Zwłaszcza, że to mi zachciało się domków nad morzem. Iii nie słyszę odmowy, bo będę jojczał. I podejdziemy na parking, podjedziemy do ciebie samochodem... A później do mnie i do celu.
 Mówiąc ostatnie słowa wbiłem wzrok w dwuskrzydłowe drzwi i kiwnąłem głową Phillipowi, który akuratnie przyszedł na spotkanie ze swoją ulubioną pielęgniarką. Od dawna im kibicowałem. Elen po prostu idealnie do niego pasowała. Uspokajała jego nerwy, tak często nadszarpnięte przez naszych praktykantów i niektórych bezczelnych pacjentów. W sumie, Dar działała podobnie na mnie. Wystarczył sam jej kojący dotyk, muśnięcie opuszkami palców mojej dłoni, a stres i zdenerwowanie ulatywały ze mnie, jak powietrze z pękniętego balonika. Szczerze wątpiłem, że ona o tym wiedziała. Ale tak czy siak... 
 Otworzyłem drzwi przez ciemnowłosą pięknością, pozwalając jej wyjść pierwszej. W ciągu tych kilku minut niebo zdążyło przybrać kolory pomarańczu i czerwieni, głównie przez zachodzące słońce, znikające gdzieś między budynkami miasta. Ponownie splotłem nasze palce, prowadząc ją w stronę parkingu. A tym samym do najnowszego nabytku, na który odkładałem od kilkunastu miesięcy. Audi R8. Bo motorem jednak nie wypadało przyjeżdżać do szpitala, gdy tak wielu pracowników narzekało na kierowców z prawem jazdy kategorii A. Sam nie podzielałem tej niechęci, jako jeden z nich. Choć, oczywiście motocykliści często denerwowali tych prowadzących samochody. Chcesz sobie wyprzedzić kulturalnie jakiegoś starego, rozlatującego się fiata, a tu po lewej nagle ktoś cię omija komarkiem 40 km/h. No czy jest coś bardziej denerwującego? No, może oprócz komarów i tych małych muszek, które potrafią pojawić się przy owocach nawet w lodówce.
 W końcu dotarliśmy na parking. Powolutku, bo powolutku, ale nigdzie nam się nie spieszyło. I, w sumie, nie powinno. Obydwoje mieliśmy wolne i zarezerwowany domek, więc akuratnie w tej kwestii byliśmy bezsprzecznie ustawieni. Wolną ręką sięgnąłem do lewej kieszeni, w poszukiwaniu pilota od samochodu. Widząc, jak Dara poszukuje go wzrokiem, po prostu lekko się uśmiechałem. Wiedziałem, że nie miała pojęcia o zakupie, bo raczej się nie chwalę takimi rzeczami.
 – Ten, który teraz mignie – oznajmiłem, zerkając na nią z góry i otworzyłem auto w kolorze matowego grafitu, widoczne nieopodal nas.

DARO?
On też uparty >:C

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy