czwartek, 2 sierpnia 2018

Od Dary c.d. Tobiasa

 Jak zahipnotyzowana wpatrywałam się w niezwykłe linie zdobiące jego nagą pierś. Zachwycona, niczym maleńkie dziecko, musiałam przeoczyć moment, w którym ten raczył się obudzić. Tylko dlatego udało mu się mnie zaskoczyć na tyle, bym pisnęła cichutko, nagle tracąc grunt pod nogami. Z drugiej strony poczułam przyjemne ciepło, którym emanował. I feerię zapachów, ledwo wyczuwalnych na poduszce, teraz tak wyraźnych... Stop, stop, von Detremante. W twoim zakichanym życiu nie ma miejsca na gorące uczucia i zwracanie uwagi na drugiego człowieka bez konkretnego powodu. Pamiętaj o tym, co przysięgłaś sobie w momencie wstąpienia do wojska.
 Zaskakująco grzeczna i uległa, dałam mu się ułożyć na łóżku, ani na moment nie spuszczając wzroku z mocnych rys twarzy ciemnowłosego. Tak jakoś samo wyszło... Bo zaraz dostaniesz po głupim łbie! Nastolatką już nie jesteś, więc dlaczego serce przyspieszyło swój bieg? Dosłownie na moment, gdy dane mi było doznać tego przyjemnego uczucia bycia z kimś bardzo blisko, jednak niewymuszenie, wręcz swobodnie.
 Do tego ta dziwna pustka, kiedy zostałam kompletnie sama, otulona obcą pościelą. Whitehorn wcześniej wydawał mi się tak niedostępny, wiecznie przesiadujący w samotności lub z rudowłosą pięknością, kiedy ta jeszcze żyła. A ja, przyznaję, mijając go na korytarzu nie raz i nie dwa raczyłam zawiesić wzrok na ciele, które zdążyło zmienić się nie do poznania przez te osiem lat. Z ciekawości, czym tak zachwycały się miejscowe dziewczyny, choć teraz chyba stałam się jedną z nich. Zupełnie nieświadomie...
 — Panieee Toobyy Whitehooorn...— zaczęłam jojczeć, wyciągając w jego stronę zabandażowaną łapkę— zrób kanapeczki z sałatą... Ale takie trójkątne! I chcę soczek truskawkowy. Z lodem, okropnie tu gorąco. A jak wrócisz, to masz mi powiedzieć, co znowu kombinuujeeesz... A w zamian powiem ci coś ciekaweeegooo...
 Odczekałam kilkanaście sekund, kiedy raczył zmyć się z pokoju. Musiałam mieć pewność, że nie wróci przez najbliższe pięć do dziesięciu minut. Zsunęłam swe zacne cztery litery z łóżka, goszcząc się niczym królowa. Podeszłam do szafy, coraz pewniejszym kroczkiem, całkowicie usatysfakcjonowana odzyskiwaniem sił. Chyba nie wyrzuci mnie z pokoju, jeśli pożyczę jego koszulę... Moja halka aktualnie nadaje się najwyżej na ścierkę, krew nie zejdzie z jedwabiu. Poza tym to jego wina, zabronił mi wyjść z sypialni, aż do jego popołudniowego wyjazdu. No i jeszcze przydałby się szybki prysznic.

TOBY?
Kilka godzin znajomości, a ta już czuje się, jak u siebie :')

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy