czwartek, 9 sierpnia 2018

Od Dary c.d. Tobiasa

 Dwa tygodnie beztroskiego odpoczynku u boku mojego Tobiasa i przyjaciół. Akurat Nataniel wróciłby z misji, może nawet ze swoją ukochaną, o której tak wiele mówił. Przestąpiłam o krok w bok, układając wolną dłoń na muskularnym ramieniu ciemnowłosego. Nareszcie wszystko zdawało się wychodzić na prostą, bez względu na przeciwności losu i niemiłe akcje sprzed lat. 
 Jak dziś pamiętam każdy dzień bez owego jegomościa, zaraz po skończeniu szkoły średniej. Siedziałam z telefonem w ręku, chodziłam z nim, nawet spałam. Wiecznie pisząc lub rozmawiając z panem Whitehornem. Aż powoli kontakt zaczął się urywać, bo studia, bo praca, bo jedna ze stron była zmęczona do tego stopnia, że usypiała w połowie konwersacji. Sielanka zakończyła się, gdy Nataniel postanowił odpuścić, poddał się woli naszych ojców, z resztą nie byłam lepsza. Wymuszony związek, wymuszona miłość. Już nie ta braterska, a gorętsza, po której pozostało mi wiele nawyków. Lepszych lub gorszych, zależy z której strony i kto patrzy. 
 Zadarłam głowę ku górze, by móc spojrzeć na wiecznie uśmiechniętą twarzyczkę mężczyzny. Promienie słońca podkreślały, już i tak wyraźne, rysy, jedynie dodając mu uroku. Z biegiem lat jedynie przystojniał, to trzeba przyznać. 
 — Dzisiaj zadzwonię do Javiera, podobno chciał urządzić sobie urlop z narzeczoną. Nat zapewne wróciłby już z misji, może zabrałby ze sobą Celestię...— urwałam, marszcząc nieco nos. Jak zawsze, gdy coś mnie trapiło.— Mam szczerą nadzieję, że nie odrzuciła jego uczuć. Biedak siedział prawie cały dzień u jubilera i wybierał dla niej pierścionek. I dzwonił co chwilę, taki zagubiony, kompletnie nie wiedząc, jaki mógłby się jej spodobać. A co do dzwonienia... Ty kończysz pracę, ja w tym czasie zadzwonię do właściciela domków, dowiem się wszystkiego i zrobię listę potrzebnych nam rzeczy. Przy okazji powiem komuś znajomemu, gdzie będziemy. Tak dla bezpieczeństwa, gdyby coś się stało i potrzebowalibyśmy pomocy.
 Leciutko zacisnęłam palce na jego koszuli, rozglądając się na wszystkie strony. Wolałam upewnić się, że żadem szalony kierowca nie raczy akurat urządzać sobie rajdu.
 — I wytrzymam, kochanie. Wręcz będę bardzo, bardzo szczęśliwa, mogąc spędzić z tobą dwa tygodnie. Bez biegania do pracy, stresu... Tylko i tylko z tobą, bo reszta zapewne będzie zajęta swoim towarzystwem.

TOBIASIE?
Wyzwanie przyjęte~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy