Z szuflady wyjąłem czystą kartkę papieru, naznaczoną jedynie poziomymi liniami. Na takich właśnie pisałem raporty dla ordynatora, ale i prośby i nakazy dla Phillipa. Niby jest na niższym stanowisku niż ja, ale razem chodziliśmy do klasy. I wciąż, podobnie jak Rudy, jest moim bardzo dobrym kumplem. Jednak znacznie bardziej godnym zaufania, niż Raphael.
Z długopisem i kartką w łapce zająłem miejsce naprzeciw Dary, którą w końcu mogłem bez problemu nazywać swoją dziewczyną. Po tak długim czasie okazało się, że miłość mojego życia odwzajemnia uczucia niepozornego chemika, który, szczerze powiedziawszy, nie mógł jej zbyt wiele zaoferować. Ale... Nie teraz czas na zamartwianie się o to. Estry są gotowe, schowane w lodówce i ponumerowane. Połącz 5 mg każdego z nich z 15 mg syropu, który też jest w lodówce. Później zostaw je na godzinę, żeby zobaczyć, jak ze sobą będą reagować. Jeśli skład ulegnie nieznacznej zmianie, wiesz co robić. Jeśli znów stanie się coś, co cię zaniepokoi, to je zostaw. Zajmę się nimi we wtorek. Miałem szczerą nadzieję na to, że brunet będzie jutro w pracy. Ze wszystkich obecnych w szpitalu chemików, i wyłączając oczywiście mnie, tylko on jeden był tak dobrze rozgarnięty w tym, co robi. I, najważniejsze, nie bał się zadawać pytań, jeśli nie był czegoś pewien. Mocno, oj, mocno go za to szanowałem.
Uniosłem lekko kąciki ust, słysząc jej głos Dary. Może nie skierowany do mnie, a do właściciela nadmorskich domków. Ale wciąż tak samo zmysłowy. Tobiasie Jeffreyu Whitehorn, uspokój się, do jasnej anielki! Odetchnąłem cicho i odsunąłem się od stolika, by złożyć kartkę w pierwszej szufladzie biurka, stojącego zaraz pod jednym laboratoryjnych okien, i zamknąłem ową szufladę na klucz. Nie raz i nie dwa się zdarzało, że starsze panie sprzątające brały właśnie takie kartki za jakieś śmieci; niepotrzebne papiery i wywalały je do kosza. A później wielkie zdziwienie i samowolka, bo pan Whitehorn nie dał nic do roboty i możemy robić dokładnie to, co nam się podoba. Albo zajmować się rzeczami, o których w ogóle nie mają pojęcia. Praktykantom można mówić jasno: "Róbcie to, co potraficie. Jeśli o czymś słyszycie po raz pierwszy, to znaczy, że nie macie jeszcze tyle doświadczenia" A oni co? Zawsze wiedzą lepiej. A kto zbiera ochrzan od ordynatora? No jak to kto? Przecież to oczywiste.
Ale znów myślę o pracy, a to powinienem zostawić na inny czas. Odwróciłem się do biurka tyłem, zadkiem opierając się o blat. Spojrzenie oczywiście powędrowało na panienkę, która tak często raczyła mnie towarzystwem w tych chłodnych, czterech ścianach. I której towarzystwa tak mocno łaknąłem.
– Zbieramy się, kochanie? – odezwałem się w końcu, odkładając kitel na jego miejsce i uśmiechnąłem się ciepło do czarnowłosej piękności.
DARO?
To co, gdzie to pierwsze jedziemy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz