Przyjemny dreszcz szybciutko przebiegł mnie na wskroś, gdy poczułem dłoń panienki na swojej twarzy. Zimną, bo zimną, ale zawsze dłoń. Uniosłem kąciki ust, ciesząc się jak mały chłopiec, słysząc, jak ta zdrobniale nazwała mnie Tobciem. Właśnie dla tych zdrobnień i dla jej uroczego uśmiechu mogłem przyłazić do niej nawet z najdrobniejszymi rankami. Ale, ale, nie chciałem z siebie robić ciapy i przychodziłem tu rzadko. Ha, nawet bardzo rzadko. Żeby nie pomyślała sobie, że jakiś mięczak, ślimak czy inna małża ze mnie.
– A ty co, Daruś, znów się w rzeźnika bawiłaś? – westchnąłem ciężko, przypominając sobie jej wcześniejsze słowa o aktualnym stanie, czy coś.
Odpowiedziała mi jedynie zirytowanym wzrokiem, jakbym co najmniej zrobił coś kapciem jej kotu. Którego chyba nie ma, ale nie jestem do końca pewien. Spojrzenie me przeniosło się do kosza, acz nie dosłownie, oczywiście. Dostrzegłem w nim kitel, splamiony krwią, coś czarnego, ale czerwonego i chyba, chyba rękawiczki. Chyba wiedziałem, dlaczego tak wkurwiona otworzyła drzwi. Chcąc jakoś poprawić jej nastój, bez chwili namysłu poderwałem się na równe nogi i jedną ręką strąciłem niebieski nalot z włosów. Druga dłoń zaś znalazła się na drobnym nadgarstku von Determante, ściskając go leciutko. Delikatnym ruchem pociągnąłem panienkę w swoją stronę, pozwalając, by ta wpadła na moją pierś pod wpływem utraty równowagi. Z szelmowskim wręcz uśmiechem ułożyłem jej rękę na swoim ramieniu, pochylając się przy tym nieco, by choć trochę było jej wygodnie. Moja dłoń zaś wylądowała na jej talii, a druga splotła nasze palce. Nucąc, dość wątpliwe, przeboje z lat dzieciństwa, ruszyłem w ich takt, pozwalając sobie poprowadzić coś, co choć trochę przypominało taniec. Bez sukien, garniaków, świateł i wykwintnej muzyki, ale zawsze coś.
– Mam nadzieję, że twoi praktykanci umieją pukać, a nie chamsko wbijają. Bo może ich zastać ciekawy widok – zaśmiałem się cicho, chwilowo przestając nucić.
– Mam nadzieję, że twoi praktykanci umieją pukać, a nie chamsko wbijają. Bo może ich zastać ciekawy widok – zaśmiałem się cicho, chwilowo przestając nucić.
DARO? Tryb tancerz- aktiwejszyn~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz