Każdy jego dotyk, nawet ten najmniejszy raził mnie tysiącami maleńkich igiełek. Wbijały się w skórę, wywołując przyjemne mrowienie w brzuchu, niczym setki motyli wzbijających się do szaleńczego lotu. Coś, co czułam jedynie w jego obecności. Z każdym komplementem. Miłym słowem. Przypadkowym zetknięciem się naszych ciał, choćby ich krańcami, a teraz... Coś wewnątrz mnie wręcz krzyczało, bym złączyła nasze usta w gorącym pocałunku. Dotknęła jego wiecznie gorącej skóry, tak przyjemnie ogrzewającej wiecznie rozdygotaną ciemnowłosą. Utonęła w chwilowym szaleństwie... Jednak jeszcze nie teraz, jeszcze nie czas, choć ciało łkało. Na wzajemne oddanie się sobie było zbyt wcześnie, nawet dla mnie. Tej, która padła w ramiona Nataniela zdecydowanie za szybko, szukając ukojenia w nocnym szaleństwie, teraz żałując podjęcia tak pochopnej decyzji. Bowiem nawet wtedy wiedziałam, że moje serce należy do innego i to właśnie ciemnowłosemu powinnam podarować najważniejszą rzecz, jaką posiadała każda z kobiet.
Odegnałam rumieńce cisnące się na twarz, choć raz dziękując ojcu za odziedziczenie po nim mocy. Czasami była niezwykle przydatna. Łapki powędrowały za plecy, znikając pod ciemnym materiałem marynarki. Tam splotłam dłonie, opierając je o rękę ukochanego, dzielnie obejmującą mnie w pasie. Zadarłam głowę w górę, stawiając ostrożne kroki na wilgotnej ściance. Koszula od Toby'ego, przesiąknięta jego przyjemnym zapachem. Zarówno perfum, jak i tym naturalnym, tak przyjemnie drażniącym wrażliwy węch. Zadowolony uśmieszek perfidnie wykrzywił moje usta, po części zdradzając temat przemyśleń.
— Z miłą chęcią. Choć... Na basenie i w aquaparku będzie od groma ludzi.— Westchnęłam cichutko na samą myśl o tłumie narowistych nastolatków, podążających za mną wzrokiem. Pomimo towarzystwa ciemnowłosego mężczyzny. Chcąc nie chcąc budził respekt samym swoim wyglądem.— Będę musiała przejść się do mnie po ręczniki i strój kąpielowy. Hm... A może pojedziemy nad morze? To tylko czterdzieści minut drogi dla świętego spokoju od niepożądanych jednostek. Mogłabym przygotować jedzenie, zrobilibyśmy piknik na plaży. No i Lena podrzuciła mi swojego psa na tydzień, a zwierzak jest dość duży, w mieszkaniu tylko się dusi.
Odegnałam rumieńce cisnące się na twarz, choć raz dziękując ojcu za odziedziczenie po nim mocy. Czasami była niezwykle przydatna. Łapki powędrowały za plecy, znikając pod ciemnym materiałem marynarki. Tam splotłam dłonie, opierając je o rękę ukochanego, dzielnie obejmującą mnie w pasie. Zadarłam głowę w górę, stawiając ostrożne kroki na wilgotnej ściance. Koszula od Toby'ego, przesiąknięta jego przyjemnym zapachem. Zarówno perfum, jak i tym naturalnym, tak przyjemnie drażniącym wrażliwy węch. Zadowolony uśmieszek perfidnie wykrzywił moje usta, po części zdradzając temat przemyśleń.
— Z miłą chęcią. Choć... Na basenie i w aquaparku będzie od groma ludzi.— Westchnęłam cichutko na samą myśl o tłumie narowistych nastolatków, podążających za mną wzrokiem. Pomimo towarzystwa ciemnowłosego mężczyzny. Chcąc nie chcąc budził respekt samym swoim wyglądem.— Będę musiała przejść się do mnie po ręczniki i strój kąpielowy. Hm... A może pojedziemy nad morze? To tylko czterdzieści minut drogi dla świętego spokoju od niepożądanych jednostek. Mogłabym przygotować jedzenie, zrobilibyśmy piknik na plaży. No i Lena podrzuciła mi swojego psa na tydzień, a zwierzak jest dość duży, w mieszkaniu tylko się dusi.
TOBIASIE?
To co? Na plażę czy basen?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz