piątek, 6 lipca 2018

Od Tobiasa – Cd. Dary

 W drodze powrotnej przeklinałem swoje własne tchórzostwo. Bo jak to inaczej nazwać? Zupełnie nie spodziewałem się żadnego praktykanta, ucznia, czy innego cholerstwa, mimo, że ciemnowłosa wyraźnie powiedziała, że ci zawsze znajdą powód, by jej poprzeszkadzać. Sądziłem, że pukającym będzie ordynator. Albo, co gorsza, jej ojciec, który chyba mnie szczerze nienawidził. Choć sam nie miałem pojęcia za co. Toć zawsze grzecznie wypełniałem jego rozkazy jako żołnierz, jeśli byłem z nim na misji i nigdy nie zrobiłem Darze krzywdy. Ba, od czasów szkolnych bawiłem się w jej ochroniarza, skutecznie odpędzając tych, którzy w jakikolwiek sposób chcieli ją uszkodzić. Choć był taki jeden, którego omal nie zabiłem za to, jak się zachował. Ale to już historia na inną bajkę. 
 Nim jeszcze dotarłem do drzwi, oznaczonych tabliczką z moim nazwiskiem (złotą, napomknę. ho, ho) zaczepiła mnie panna Ziegler, wręczając kopertę z dwoma probówkami. Napomknęła coś o ładniejszym zapachu, lekarstwach i coś tam o kwasie i alkoholu. Myślami przy czerwonookiej piękności tylko jej przytaknąłem, nie do końca słuchając złotowłosej pomocnicy farmaceuty. Odebrałem pakunek i wbiłem do siebie, zbyt zajęty czytaniem kartki, by zamknąć drzwi. Liścik mówił w skrócie o tym, czy nie byłbym tak miły i zrobił coś, by dzieciaki chętniej piły syropek na kaszel, bo fu, ble i ogólnie syf, kiła i mogiła. Nic nie mogłem obiecać, bo nie wiedziałem, jak lek zareaguje z estrem i czy w ogóle będzie miał takie działanie, jak powinien. Mimo wszystko z tymi związkami chemicznymi lubiłem pracować najbardziej. Pomijając fakt, że trzeba było babrać się dla nich w kwasie, to późniejsze zapaszki wszystko rekompensowały. 
 Tak więc zrobiłem kilka estrów. Dokładniej octan etylu, maślan etylu i octan butylu. Na prostszy język, zapaszek gruszki, ananasa i banana. Dopiero wtedy mogłem zobaczyć, jak te zareagują z syropem. Do obydwu probówek wlałem trochę leku, również znajdującego się w kopercie i do jednej z nich dodałem pierwszą, lotną ciecz. Miałem brać się za opisywanie obserwacji, gdy nagle poczułem delikatny chwyt na brzuchu. Momentalnie się wyprostowałem gotów do jakiegoś aktu samoobrony, gdy usłyszałem jej głos. Zacięta mina natychmiast ustąpiła tej rozczulonej, gdy tylko zobaczyłem czubek jej głowy.
 – Pięknie ci w czerwieni, moja droga – wyszeptałem, odwracając się do niej przodem. 
 Czując, że ta puszcza moje plecy, pozwoliłem jej na to, acz chwilę później przyciągnąłem do swojej piersi, odwzajemniając wcześniejszego przytulasa. 
 – Nie wiem, czemu tak rzadko widuję cię w tym kolorze. I kroju sukienki – dodałem po kilku sekundach, z zaczepnym uśmiechem przejeżdżając dłonią po jej boku.
 Przyciąga męskie spojrzenia. To na pewno. Zarówno przez ubiór, jak i przez piękne, zadbane pasma, sięgające jej pośladków. A nawet dłuższe, z tego, co niedawno zauważyłem. Wyjątkowo dzisiaj ośmielony w stosunku do obiektu mych westchnień, pozwoliłem sobie na oparcie brody na czubku jej głowy, ciesząc się jak mały chłopiec z jej ciepła i towarzystwa.

DARO~?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy