- Banan? - stwierdziła pewnie, na co ja tylko przytaknąłem. - Tamto.. Tamto było ananasem, a to? - tu wskazała na ostatnią z fiolek.
Jak na komendę powtórzyłem z nią poprzednią czynność i podałem ją pod nos Dary. Tego zapachu akurat nie byłem pewien, rzadko kiedy bawiłem się z tym jednym estrem. Acz ta mimo to trafiła celnie, stwierdzając, że pachnie gruszką.
- Mają polepszyć smak syropu na kaszel. Ale nie jestem pewien, jak z nim zareagują. Wiesz, jeśli niektóre związki z lekarstwa połączą się z tymi, może dojść do nieprzyjemnej reakcji. Zwłaszcza z kwasem solnym w żołądku dziecka. A tego chcę uniknąć.. - wyjaśniłem pokrótce, odkładając ostatnią probówkę na miejsce.
Potrzebowały bowiem jeszcze czasu, by alkohol i kwas porządnie się przegryzły, nie pozostawiając po sobie żadnego, gorzkiego posmaku. Kątem oka zetknąłem na ciemnowłosą, która z zafascynowaniem przyglądała się bąbelkom w ogrzewanych naczynkach. Czasem przypominała mi tę małą dziewczynkę, którą nie tak dawno uczyłem chemii. To był jedyny przedmiot, z którym ta niepozorna zdolniacha nie dawała sobie rady. I tylko ze względu na to, jej ojciec pozwalał jej na moje odwiedziny. Choć większość czasu spędzaliśmy na dogryzaniu sobie albo na szczenięcych wygłupach, Dara bardzo dobrze opanowała chemię. Ba, przez moment była lepsza ode mnie! Ale nie mogłem pozwolić, by ten stan rzeczy utrzymał się zbyt długo- stąd też więcej snu na fizyce i wiedzy o kulturze. Za to jednak zdecydowanie lepsze stopnie na mojej ulubionej lekcji. No, poza wf'em, bo na to niestety nie mogłem się uczuć. Choć, może przynależność do klubu koszykarskiego liczyła się jako jakaś forma nauki..?
- Będą tu musiały stać jeszcze dobrą godzinę, zanim zacznie się dziać coś innego, niż puszczenie zapachu - oznajmiłem, oddając dziewczynie przestrzeń osobistą, jednocześnie zdejmując kitel. - Więc.. Proponuję nie siedzieć w laboratorium, a urządzić sobie spacer. Spacer po parku z moją dziewczyną. Jeśli zgodzisz się, bym tak cię nazywał.
Kończąc zdanie odwiesiłem biały materiał na miejsce i zaśmiałem się cicho, z powrotem podchodząc do pani mojego serduszka.
DARO?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz