Dosłownie poczułam, jak kilkutonowy ciężar spada z serca, na co w odpowiedzi ten niepozorny organ zaczyna pędzić na oślep, zupełnie nie zważając na ograniczenia ciała. A jednak gardło coraz to bardziej ściskało się, wraz z każdym następnym słowem mojego księcia z bajki. Zacisnęłam palce na delikatnym materiale koszuli, przynajmniej w ten sposób dając upust kumulującym się emocjom. Tak silnym, jak jeszcze nigdy. Od skrajnego przerażenia moją własną śmiałością, lęku słabnącego z każdym słowem ciemnowłosego, aż po szczęście, jakiego wcześniej nie dane mi było zaznać. Siedem lat temu, kiedy to ledwo wkraczałam na drogę zwaną dorastaniem, spotkałam go po raz pierwszy. Już wtedy, ten głupi, starszy chłopak wydał mi się dziwnie interesujący.
Mijanie się na korytarzach, ukradkowe spojrzenia, od których czułam pieczenie policzków. Wspólne lekcje wychowania fizycznego, kiedy to maleńka Dara próbowała kryć tego wielkoluda, który rósł z każdym dniem. Weekendy spędzone na korepetycjach z chemii, bagatela najczęściej spędzaliśmy je na śmianiu się i wzajemnych zaczepkach, aniżeli na poprawianiu moich zdolności z zakresu owego przedmiotu. Te nieme zgody na spanie w autobusie, z głową opartą o jego ramię, podczas nielicznych wycieczek szkolnych. Potem długa przerwa, ból przeszywający moje serce, kiedy nareszcie znalazł sobie dziewczynę. Związałam się wtedy z Chimerą, szukając ucieczki w obcych ramionach. Już nie tych silnych, na których niesiono mnie do gabinetu pielęgniarki. Nie... Studia prawie położyły kres naszej znajomości, lecz nie zdołały zniszczyć uczuć, jakimi darzyłam Whitehorna. Wbrew woli rodziców czy najbliższego otoczenia. Byłam przy nim, kiedy cierpiał z powodu zdrady. Kiedy cieszył się jak dziecko. Kiedy smucił się z błahych powodów. Kiedy odbiegał myślami gdzieś w dal.
Zamknęłam oczy, czując nieprzyjemne pieczenie i wilgoć. Kobieto, nie waż mi się rozkleić, przecież wszystko jest już tak, jak trzeba. Nareszcie wyznałaś mu swoje uczucia. Dowiedziałaś się tego, jakimi on sam cię darzy. Więc dlaczego chcesz płakać, Daro?
Zamknęłam oczy, czując nieprzyjemne pieczenie i wilgoć. Kobieto, nie waż mi się rozkleić, przecież wszystko jest już tak, jak trzeba. Nareszcie wyznałaś mu swoje uczucia. Dowiedziałaś się tego, jakimi on sam cię darzy. Więc dlaczego chcesz płakać, Daro?
Po prostu jestem szczęśliwa.
Uniosłam powieki dopiero czując, jak jego wargi ocierają się o moje, przywodząc na myśl muśnięcie skrzydeł motyla. Tak czule, zupełnie inaczej, niż moi poprzedni partnerzy. I te dwa krótkie zdania, od których zakręciło mi się w głowie.
Niewiele myśląc rzuciłam mu się na szyję, otaczając ją ramionami, wręcz siłą ściągając go w dół, na swoją wysokość. Nie wiedziałam, co mogłabym powiedzieć, jak inaczej zareagować, jeśli tylko jedno wpadło mi do głowy. Pozwoliłam sobie na pocałowanie go. Dłużej, mocniej, bardziej chaotycznie, ale też z tymi wszystkimi emocjami i uczuciami, zamykanymi w głębi mnie przez te wszystkie lata.
Uniosłam powieki dopiero czując, jak jego wargi ocierają się o moje, przywodząc na myśl muśnięcie skrzydeł motyla. Tak czule, zupełnie inaczej, niż moi poprzedni partnerzy. I te dwa krótkie zdania, od których zakręciło mi się w głowie.
Niewiele myśląc rzuciłam mu się na szyję, otaczając ją ramionami, wręcz siłą ściągając go w dół, na swoją wysokość. Nie wiedziałam, co mogłabym powiedzieć, jak inaczej zareagować, jeśli tylko jedno wpadło mi do głowy. Pozwoliłam sobie na pocałowanie go. Dłużej, mocniej, bardziej chaotycznie, ale też z tymi wszystkimi emocjami i uczuciami, zamykanymi w głębi mnie przez te wszystkie lata.
TOBIASIE?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz