Z moich ust wyrwało się westchnienie. O dziwo, wyczułam w nim ulgę. Zarówno z powodu tego, że panienka, o której tak namiętnie opowiadał mi rok temu pewien ciemnowłosy, w końcu zdecydowała wyznać się miłość, zapewne jemu.. Jak i z powodu tego, że żadna z dziewczyn nie zdobyła serca chłopaka na dłużej. Choć nie wiem, czy to było fair wobec niego..
Ale umysł zaczęło zaprzątać tych kilka słów, mówiących o tej, która zaprzątała jego umysł. Wioska obfita była w panny, które miały co zaoferować. Były naprawdę piękne, inteligentne i miały umiejętności o wiele bardziej przydatne w dorosłym życiu, niż wspinanie się po drzewach, czy prowadzenie mszy. Mimo ciężkiej guli w gardle, lekko się uśmiechnęłam, jakby zadowolona z jego słów.
– Czyli spełniłam prośbę pana Tobiasa.. – zaśmiałam się, z powrotem wracając ku podwyższeniu, na którym znajdował się ołtarz.
Miałam jeszcze prawie dwie godziny, na przygotowanie się do króciutkiego błogosławieństwa, którego przebieg niemal całkowicie zapisany był w starej księdze, kolorem przypominającą moją szatę. Podczas szukania odpowiednich stron poczułam, jak serce mocno przyspieszyło. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że przybrało tempa po tym, jak usłyszałam głos chłopaka. Tak różny od tego siedem lat temu.. Nie wiem, czy poznałabym go, gdyby nie te piękne oczy i zmierzwione, białe włosy.
Odnalazłszy potrzebny mi fragment, zaznaczyłam go zakładką i szybciutko zeszłam z podwyższenia, pozwalając, by szata nieco się rozwiała. W duchu przeklęłam się za to, że nie potrafię zachować się tak, jak zwykle, gdy chłopak był w pobliżu mnie. Wszystkie działania były dziwnie chaotyczne, tak niepodobne do, zwykle uporządkowanej i spokojnej kapłanki.. Dusza nastolatki obudziła się w najgorszym, możliwym momencie, barwiąc policzki na niemalże niedostrzegalny róż, gdy tylko spostrzegłam jego spojrzenie. Mimo wszystko, nie odwróciłam od wzroku od tych cudnych tęczówek młodego mężczyzny. Ba! Nawet pokusiłam się na uniesienie kącików ust w leciutkim uśmiechu. Pozwoliłam sobie na zajęcie miejsca na chłodnym murku fontanny, wdzięczna budowniczym za to, że dysza skierowana była w zupełnie inną stronę. Miast wody, unosiła się za mną drobna mgiełka, która bardzo, bardzo delikatnie osiadała na włosach i krwistej szacie.
– Mam nadzieję, że skończyłeś szkołę jako wzorowy uczeń – odezwałam się w końcu po dłuższej chwili ciszy, opierając głowę o ściankę fontanny, przymykając jednocześnie oczy.
Byłam również ciekawa tego, jak wiele informacji na temat wsi przekazywano jego ojcowi. Czy ten wiedział, o śmierci moich rodziców. I o dwóch propozycjach zaręczyn. Ale też, czy wiedział o tym, że prawa obowiązujące zwykłych mieszkańców przestały być tak napięte.. Chciałam mu opowiedzieć tak wiele o tym, co się działo przez te siedem, długich lat, ale nie chciałam go męczyć. Ba, nawet nie wiedziałam, czy miałby ochotę tego słuchać..
NATANIELU?
chaos ;-;
chaos ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz