niedziela, 15 lipca 2018

Od Nataniela c.d. Celestii

 Każdy jej ruch zdawał się tak płynny, wykalkulowany, jednak to westchnienie... Czyżbym usłyszał w nim nutę ulgi? Może martwiła się o Whitehorna, w końcu ten po powrocie mówił coś o modlitwach i tym, że może dzięki temu Darka spojrzy na niego nie jak na przyjaciela, ale kogoś więcej. Gdyby tylko wiedział, że stało się to o lata przed owym epizodem... Uniosłem kąciki ust na dźwięk jej głosu, tak podobnego do tego z przeszłości. A jednak zniknęła z niego ta dziecięca nuta, pozostawiając po sobie ślad jedynie w melodyjnym śmiechu. Odprowadziłem ją wzrokiem ku ołtarzowi, którego to zapamiętały moje biedne plecy. Tutaj nawet regeneracja poległa.
 — Oboje są siebie warci, panienko. Tak samo Tobias, jak i Darka tchórzą po równo. Żebyś zobaczyła ich razem, kiedy jedno przypadkiem dotknie drugie...— Pokręciłem głową z rozbawieniem.— Palą buraka po równo. On ucieka wzrokiem, ona całą sobą, byleby nie pokazać słabości. Taak... Jest zbyt dumna, by pokazać po sobie jakiekolwiek uczucia względem osoby innej, niż należąca do jej rodziny. I nie cierpi wyręczania jej w czymkolwiek. Już nie raz mi się za to oberwało.
 Tym razem to ja nieco głośniej wypuściłem powietrze, pozwalając sobie na ciężkie westchnienie. Życzyłem im jak najlepiej i tylko czekałem na telefon od uradowanej ciemnowłosej, oznajmiającej, że w końcu zdołała się przełamać, oznajmić najpierw tamtemu, potem całemu światu to, co próbowała ukryć w mikrym serduszku. Boże, ta książka jest prawie jej wielkości, przebiegło mi przez myśl na widok panienki przeglądającej ogromne tomisko. Może przez to, a może przez tęsknotę odczuwaną od czasu naszego pożegnania, ani na chwilę nie mogłem oderwać od niej wzroku. Niewiele urosła, to fakt, jednak nie było to ujmą, wręcz dodawało jej uroku. Piękna, młoda kobieta w leciutkiej szacie, falującej przy każdym, nawet najmniejszym ruchu bioder, smukłych nóg... Zawiesiłem na nich wzrok troszkę dłużej, niż powinienem, zdaję sobie z tego sprawę, lecz czy ktokolwiek jest w stanie zabronić mi tej drobnej przyjemności?
 Z biegiem czasu jej ruchy stawały się coraz bardziej chaotyczne, pozbawione wcześniejszego opanowania. Podążałem za nią wzrokiem aż do samej fontanny, pamiętającej wyczyny trzech chłopców i dziewczynki, starającej się pozostać bezstronną. Cicho, niemalże na palcach, podszedłem do niej, korzystając z momentu, w którym schowała cudne tęczówki za zasłoną powiek i bujnych rzęs. Przycupnąłem obok, wyjmując dłonie z kieszeni. Przedramiona oparłem na udach, uśmiechając się niczym maleńkie dziecko.
 — Nigdy nie miałem zadatków na prymusa, moja droga, wręcz przeciwnie. Byłem leniem, jak nikt inny, w walce z czymś nawet mój ojciec poniósł porażkę. Ale i tak dostałem się do wojska, ba! W dwa lata osiągnąłem więcej, niż reszta moich rówieśników. Porucznik Nataniel Alma Chimero.— Poklepałem się po naramienniku, na którym widniało te kilka prostych znaków, mówiących o moim aktualnym stopniu.— Poza tym mam własne mieszkanie w całkiem przyjemnej dzielnicy, opasłego persa potrafiącego jedynie miauczeć, gdy chce jeść i spać przez resztę dnia. No i jeszcze Darkę, kiedy stwierdzi, że nie chce jej się jechać aż na przedmieścia, więc mam zwinąć manatki i spać na kanapie, a bo księżniczka nie wyśpi się na czymś innym, niż łóżko. Przyszywanej siostrzyczki mi się zachciało, psia krew.— Parsknąłem cichym śmiechem.— Ale mniejsza o mnie. Z raportów dowiedziałem się wiele. Choć wolę ujrzeć te siedem lat twoimi oczami.

CELESTIO?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy