Szczęśliwie wybudzony z koszmaru, ruszyłem ku drzwiom sennym krokiem. Włączyłem światło, by lepiej widzieć ewentualnego gościa i otworzyłem drewniane wrota. Przytomność wróciła, jakby ktoś strzelił palcami. W ostatniej chwili złapałem zakrwawioną dziewczynę, by ta nie rąbnęła sobą o podłogę i wziąłem ją na ręce. Tak, jak kilka godzin temu. Zdecydowałem się ułożyć ją na miękkiej pościeli, zupełnie ignorując fakt, że ta, podobnie jak moja pierś, będzie ubrudzona szkarłatem. Marszcząc brwi podszedłem do szafki i wyjąłem z niej dość okazałe pudełko z różnymi medykamentami. Położyłem je na ziemi, tuż obok łóżka i delikatnym ruchem rozwiązałem materiał na jej ręku. Powoli i ostrożnie go zdjąłem, by w jakiś sposób nie naruszyć rany jeszcze bardziej. Zanim przystąpiłem do prawidłowej pracy, zmoczyłem kilkanaście chusteczek, by móc obmyć skórę wokół okazałego rozcięcia. Dopiero wtedy wziąłem się za zrobienie szwów z poliglikolidu. W myślach przekląłem wcześniejszego siebie. Za to, że wtedy nie pomyślałem o szyciu. Koniec końców rana nie była duża, ale cholernie głęboka. Skończyłem po dwóch, może trzech minutach. Wtedy też zdecydowałem się na podanie jej witaminy K, by zapewnić krzepnięcie krwi, ale też zatrzymać krwawienie. Na zakończenie, jeszcze przed powtórnym założeniem bandażu, ponownie posmarowałem maścią, zamkniętą już, ranę. Po całej zabawie w pana doktora ułożyłem, ledwo co przytomną, dziewczynę nieco wygodniej na łóżku i nakryłem ciemną kołdrą. W duchu podziękowałem sobie, że położyłem się wcześniej spać i pościel była w miarę nagrzana.
– Dzisiaj śpisz u mnie. Twój organizm musi się zregenerować, bo straciłaś dużo krwi – wyjaśniłem cicho, mając nadzieję, że usłucha.
Sam zaś zmyłem szkarłat z palców, znów przeklinając własną głupotę. Nie założyłem rękawiczek, ani nie wyczyściłem wcześniej rąk. Miałem nadzieję, że przez to do jej rany nie wda się żadne zakażenie. Później jeszcze włożyłem pudło na miejsce. Dopiero upewniwszy się, że z Darą jest wszystko we względnym porządku, wyjąłem z szafy ciemny, prawie czarny koc i ułożyłem się na fotelu w kącie pokoju. Wtedy zdałem sobie sprawę, dlaczego serce tak szybko bije. W pierwszej chwili ciemnowłosa do złudzenia przypomniała mi Annę. Szkarłat tak szybko rozrastał się na jej płomiennych włosach, gdy ta wpadła w moje ramiona..
– Dzisiaj śpisz u mnie. Twój organizm musi się zregenerować, bo straciłaś dużo krwi – wyjaśniłem cicho, mając nadzieję, że usłucha.
Sam zaś zmyłem szkarłat z palców, znów przeklinając własną głupotę. Nie założyłem rękawiczek, ani nie wyczyściłem wcześniej rąk. Miałem nadzieję, że przez to do jej rany nie wda się żadne zakażenie. Później jeszcze włożyłem pudło na miejsce. Dopiero upewniwszy się, że z Darą jest wszystko we względnym porządku, wyjąłem z szafy ciemny, prawie czarny koc i ułożyłem się na fotelu w kącie pokoju. Wtedy zdałem sobie sprawę, dlaczego serce tak szybko bije. W pierwszej chwili ciemnowłosa do złudzenia przypomniała mi Annę. Szkarłat tak szybko rozrastał się na jej płomiennych włosach, gdy ta wpadła w moje ramiona..
DARO?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz