Letni, zimny wiatr rozwiewał włosy i chłodził rozgrzane policzki. Wzięłam kilka głębszych wdechów dla uspokojenia rozbieganego serca i rozognionej twarzy. Acz tętno nie było przyspieszone tylko z powodu Nataniela. Uczucie, że ktoś mnie obserwuje wciąż nie dawało mi spokoju. Podążałam wzrokiem za białowłosym, odzianym w szary mundur, dopóki ten nie zniknął w tłumie. Dopiero wtedy pozwoliłam sobie na spojrzenie gdzieś w dal, z trudem widząc coś w ciemności. Jednak udało mi się dostrzec czyjś ruch. Przygryzłam wargę i gwałtownie pokręciłam głową, gdy poczułam ciężar w kieszeni munduru. Cholera, wiedziałam, że o czymś zapomniałam! Od razu zerknęłam w stronę, w którą udał się białowłosy. Na szczęście, miałam jeszcze troszkę czasu. Szybkim krokiem wmaszerowałam do budynku i porwałam ze stołu kartkę, urywając z niej malutki kawałeczek. 5 słów, złożenie jej w kostkę i schowanie w srebrnym, kieszonkowym zegarku. Wszystko to zajęło mi mniej, niż trzy minuty. Z głośnym westchnieniem opuściłam pomieszczenie, by po chwili ponownie znaleźć się na zewnątrz. Korzystając z tego, że nadal trwało odliczanie, dobrnęłam do jednego z lekarzy polowych, stojącego najbliżej i wręczyłam mu zegarek ze słowami Przekaż, proszę, Natanielowi. I czym prędzej oddaliłam się ku motorowi, który został mi przydzielony dzisiejszego ranka. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na ukochanego, starając się wyłapać każdy szczegół jego profilu. Wiedziałam, że długo się nie zobaczymy.
Poprawiłam czarne, skórzane rękawiczki, wchodząc na równie ciemną maszynę. Upewniłam się, że broń jest prawidłowo zamocowana na moich plecach, a nieśmiertelnik widoczny. Symbolicznie ucałowałam trzy palce, by po chwili przytknąć je do ziemi i odpaliłam silnik, którego ryk wydał mi się głośniejszy, niż kiedykolwiek. Marszcząc lekko brwi założyłam na głowę kask i przekręciłam prawą manetkę, ruszając przed siebie – na północ, z dala od frontu i Nataniela.
Dziwne uczucie nadal nie znikało. Wiedziałam, że nikt nie ma szans na dostrzeżenie mnie, gdy jechałam prawie 250 km/h. Acz instynkt brał górę. Myślami wróciłam do kartki, skrytej pod osłoną zegarka.
Obserwują mnie. Kocham Cię, Nat.
Poprawiłam czarne, skórzane rękawiczki, wchodząc na równie ciemną maszynę. Upewniłam się, że broń jest prawidłowo zamocowana na moich plecach, a nieśmiertelnik widoczny. Symbolicznie ucałowałam trzy palce, by po chwili przytknąć je do ziemi i odpaliłam silnik, którego ryk wydał mi się głośniejszy, niż kiedykolwiek. Marszcząc lekko brwi założyłam na głowę kask i przekręciłam prawą manetkę, ruszając przed siebie – na północ, z dala od frontu i Nataniela.
Dziwne uczucie nadal nie znikało. Wiedziałam, że nikt nie ma szans na dostrzeżenie mnie, gdy jechałam prawie 250 km/h. Acz instynkt brał górę. Myślami wróciłam do kartki, skrytej pod osłoną zegarka.
Obserwują mnie. Kocham Cię, Nat.
NATANIELU?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz