Jeszcze kilka miesięcy temu zostawianie jej samej w bazie przychodziło mi z taką łatwością. A teraz? Jak mógłbym opuścić mój maleńki świat, powierzyć go opiece obcych osób? Szybkim, zdecydowanym ruchem przygwoździłem dziewczynę do ściany, opierając przedramię tuż obok jej głowy, uważając bym przypadkiem nie pociągnął ją za włosy. Bez słowa uprzedzenia pochyliłem się nad zaskoczoną Celestią, muskając jej delikatne wargi. Na początku przelotnie, niczym motyl, by z każdą sekundą pogłębiać go. Przymknąłem oczy, puszczając wszelkie wodze.
Ostatni pocałunek przed wyjazdem.
Ostatni pocałunek przed wyjazdem.
Ostatni pocałunek, najbardziej pamiętny ze wszystkich.
Ostatni pocałunek w moim życiu, jeśli coś pójdzie nie tak.
Przepełniony namiętnością, uczuciem, jakim darzyłem tę niewinną istotkę. Przelałem na niego wszystko- od gorąca, aż po wszelkie obawy, jakie zaprzątały mi myśli. Wszystko to ujęte w chaotycznym tańcu warg i języków. Lekki wiatr poruszał jej falowanymi kosmykami, przyjemnie drażniąc odsłoniętą skórę ręki. Serce przyspieszyło swój i tak szaleńczy bieg, zupełnie jakby chciało wydostać się z ciasnego pokoiku klatki piersiowej. Lecz wszystko ma swój koniec. W tym przypadku stały się nim mocne słowa jednego z oficerów.
Przepełniony namiętnością, uczuciem, jakim darzyłem tę niewinną istotkę. Przelałem na niego wszystko- od gorąca, aż po wszelkie obawy, jakie zaprzątały mi myśli. Wszystko to ujęte w chaotycznym tańcu warg i języków. Lekki wiatr poruszał jej falowanymi kosmykami, przyjemnie drażniąc odsłoniętą skórę ręki. Serce przyspieszyło swój i tak szaleńczy bieg, zupełnie jakby chciało wydostać się z ciasnego pokoiku klatki piersiowej. Lecz wszystko ma swój koniec. W tym przypadku stały się nim mocne słowa jednego z oficerów.
— Mundurowi oddziału Gamma! Frontem do mnie zbiórka! Sto dwadzieścia jeden...
Czas upływał niemiłosiernie szybko. Oderwałem się od dziewczyny, na odchodne gładząc jej aksamitny policzek.
— Kiedy wrócę, masz na mnie czekać. Cała i zdrowa, inaczej się zezłoszczę — zdążyłem jeszcze wyszeptać.
— Kiedy wrócę, masz na mnie czekać. Cała i zdrowa, inaczej się zezłoszczę — zdążyłem jeszcze wyszeptać.
Po tym puściłem się pędem ku równemu rzędowi mężczyzn odzianych w biel, srebro oraz zieleń, w zależności od rangi. Nawet nie dałem jej okazji do odpowiedzi. Nie pożegnałem się z nią tak, jak nakazywała kultura. W ostatniej chwili udało mi się zająć miejsce przy Aleksandrze. Ten rzucił mi wymowne spojrzenie, wprost oznajmiające, że wiedział, gdzie mnie wywiało i z powodu której panienki. Javier dołączył do nas nieco później, wracając ze spotkania z panią pielęgniarką. Nawiasem mówiąc podbijał do niej już od dobrego miesiąca, czego skutki widać było na jego szyi. Na komendę wyprostowałem się niczym strzała, wzrok utkwiwszy w pustce.
CELESTIO?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz