Prychnęłam, niczym naburmuszona kotka. No za bardzo chłopa rozpuściłam, ot co! Ale zaraz się go utemperuje.. Jako, że ręce miałam wolne, postanowiłam dać Natowi nauczkę! Wykorzystałam swój palcopląs na jego (niedokońca) niewinnych bokach, co poskutkowało natychmiastowym puszczeniem mojej skromnej osóbki. Będąc na to przygotowana, wylądowałam gładko na ziemi, kończąc swoje króciutkie przedstawienie niskim pokłonem.
- To podchodzi pod molestowanie! – zawołał oburzony białowłosy, gdy ja poprawiałam gniazdo na głowie.
- Phi, a jak ty mi zmolestowałeś włosy, to dobrze było, co? Ty zwyrolu jeden, ty! – odparłam, pokazując mu język.
- Ale twoje włosy nie mają łaskotek!
- I tu jest twój słaby punkt – stwierdziłam z chytrym uśmieszkiem i grożąc mu palcem dodałam:
- Strzeż się mnie w nocy, Chimero.
Nat tylko prychnął w odpowiedzi, wielce urażony. Ja zaś parsknęłam cicho, pod nosem, i zrównałam z nim kroku.
- Nieważne, jak bardzo człowiek chciałby dobrze. Zawsze będzie źle – burknął, po czym się rozglądnął.
- To podchodzi pod molestowanie! – zawołał oburzony białowłosy, gdy ja poprawiałam gniazdo na głowie.
- Phi, a jak ty mi zmolestowałeś włosy, to dobrze było, co? Ty zwyrolu jeden, ty! – odparłam, pokazując mu język.
- Ale twoje włosy nie mają łaskotek!
- I tu jest twój słaby punkt – stwierdziłam z chytrym uśmieszkiem i grożąc mu palcem dodałam:
- Strzeż się mnie w nocy, Chimero.
Nat tylko prychnął w odpowiedzi, wielce urażony. Ja zaś parsknęłam cicho, pod nosem, i zrównałam z nim kroku.
- Nieważne, jak bardzo człowiek chciałby dobrze. Zawsze będzie źle – burknął, po czym się rozglądnął.
Niespodziewanie wyciągnął rękę przede mnie w geście, który zrozumiałam od razu. Chłopak coś zauważył. Ale.. Co? W promieniu kilkuset metrów rozciągała się równina, niezmącona ani jednym drzewem, czy nawet kamieniem. Posłusznie jednak stanęłam w miejscu, wyjmując moje małe, zaufane uzi zza kabury. Broń palna znacznie większego kalibru nadal spoczywała na moich plecach. Dosłownie kilka uderzeń serca później usłyszałam szybki, zgłuszony chrobot gdzieś spod ziemi. W ostatniej chwili zdążyłam odepchnąć od siebie Nata. W tym samym momencie, dokładnie w miejscu, w którym stał nagle wyłonił się.. No właśnie, cóż to było? Wyglądało, jak kilkunastometrowy gad, bez wykształconych kończyn. Z pewnością było ślepe lub słabowidzące. W takim razie musiało mieć doskonały słuch. Nagła cisza go zdezorientowała. Powoli opadł na grunt, wijąc się to w stronę moją, to Nataniela. Rozejrzałam się w poszukiwaniu czegoś, czym mogłabym odwrócić uwagę wężopodobnego tworu. Na nasze szczęście, wraz z momentem pojawienia się istoty, z dziury z której wyszła wysypało się kilka kamieni i grudek ziemi. Najciszej, jak potrafiłam zrobiłam krok do przodu. Spotkało się to z natychmiastową reakcją gada. W ciągu chwili znalazł się kilka centymetrów ode mnie. Zacisnęłam usta i wstrzymałam oddech, by jeszcze bardziej nie zdradzić swojej pozycji. Zwierz mógłby być jadowity. Jeśli by się okazało, że zabija swoje ofiary trucizną, bylibyśmy w domu. Ale tego jednego nie wiedziałam. Czy jego sposobem jest właśnie jad, czy może siła fizyczna. Jeśli mój organizm potrafi przetrawić eliksir, to truciznę może też..? Gdybym się ruszyła, to stworzenie zajęłoby się mną, a Nat mógłby spokojnie się oddalić. Zastanawiając się nad tym nie zauważyłam, że wąż znalazł się niebezpiecznie blisko białowłosego. Pierdolić to, najwyżej mój organizm nie zdoła unieszkodliwić niektórych enzymów. Kładąc wszystko na jedną kartę zrobiłam kilka szybkich kroków do przodu i oburącz chwyciłam największy kamień, jaki tylko zdołałam unieść. Gad momentalnie obrócił się w moją stronę i z głośnym sykiem do mnie podpełznął. Dokładnie w tej samej chwili wywaliłam głazik przed siebie, by narobił rabanu. Hałas, jakby nie było- był. Ale, wbrew temu, co oczekiwałam, stwór zajął się mną. Zdążyłam uskoczyć przed jego ogonem, który wyłonił się nagle spod warstwy ziemi, acz jego zęby zdążyły mnie sięgnąć z drugiej strony. Tak, jak myślałam. Jad. Wężopodobna istota z powrotem zakopała się w ziemi, jakby zadowolona ze swojego czynu. Trucizna zaczęła po chwili działać. Prawy bok zaczął delikatnie mnie szczypać. Kątem oka dostrzegłam dwie cieniutkie, czerwone strużki, powoli pojawiające się na białym mundurze. Przed oczami pojawiły się pierwsze gwiazdki, a mięśnie powoli traciły siły.
- Nie martw się, Nat..– wymamrotałam widząc, jak jasnowłosy zbliża się w moją stronę. – To.. To było zaplanowane! – dodałam, lecz nie zdążyłam dojrzeć jego reakcji. Ciało i umysł zbyt szybko odmówiły posłuszeństwa.
Organizmie, udaj, że to eliksir.. – pomyślałam, oddając się w ramiona snu.
Organizmie, udaj, że to eliksir.. – pomyślałam, oddając się w ramiona snu.
|– Nat? Kiedy Celes chce być hiroł, ale jej to nie wychodzi.. xD –|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz