Światło dnia bezlitośnie przebijało się przez zamknięte powieki, nie dając mi dalej wypoczywać. Z uporem jednak przewróciłam się na drugi bok, chcąc jak najdłużej pozostać w tym błogim stanie. Ugh, czemu dnia się nie da przełączyć z powrotem na noc..? Wygrzebałam rękę spod pierzyny i przetarłam nadal zamknięte oczy.
- Ktoś się tu budzi.. - usłyszałam znajomy głos niedaleko siebie.
Wymruczałam coś w odpowiedzi i wtuliłam twarz w poduszkę.
- Celes..
Nie dałam mu dokończyć, albowiem dźgnęłam go palcem w bok. Chciałam po prostu jeszcze 5 minut odpoczynku!
- No czyś ty zgłupiała?! Ja ci tu śniada..
- Oni mi kazali - stwierdziłam, nagle podnosząc się do pozycji klęczącej.
- Jacy oni? - zapytał jasnowłosy, ku mojemu zaskoczeniu, bez irytacji w głosie.
- Kosmici. - ucięłam, z powrotem zanurzając się w miękkiej poduszce.
- Celes! - warknął. Po chwili dostałam poduszką. - Zbieraj się, zaraz wyjeżdżamy!
- Że co?
- No to, to. Za piętnaście minut przyjdę po ciebie. Póki co, muszę się trochę ogarnąć.
- Leć, leć. A, i jeszcze jedno..
- No, szybciutko!
- Dziękuję za śniadanie - mówiąc to uśmiechnęłam się lekko do chłopaka, który w odpowiedzi skinął głową.
Zdążyłam coś skubnąć ze śniadania, wbić się w uniform i spiąć włosy, gdy usłyszałam stukanie do drzwi.
- Już, już! - zawołałam, zapinając ostatnią klamrę w bucie. - To.. Gdzie nas niesie? - zapytałam, otwierając drzwi.
- Coś się stało niedaleko granicy. Szczegóły wyjaśnię ci w drodze - oznajmił, a ja skwitowałam to krótkim "okej".
Kurczę, Natowi rzeczywiście pasowały takie kolory.. Muszę go jakoś zmusić, żeby częściej się tak ubierał. Może wtedy znajdzie jakieś dziewczę. W końcu za mundurem panny sznurem, hehe.
- Quo vadis, Natanielku? - zapytałam raz jeszcze, jakiś czas później. - Bo chyba mogę ci mówić per Natanielku, prawda, Natuś?
[ Nat? Długość.. Obiecuję, że następne będzie lepsze! ✨ ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz