------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
TOBIAS JEFFREY WHITEHORN
23 LATA ♦ DZIECI NOCY ♦ CHEMIK-MEDYK / ŻOŁNIERZ ♦ TKANIE METALU ♦ HETERO ♦ WOLNOŚĆ
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Narodzony przed dwudziestoma trzema latami, eksperyment ojca i matki. Dodanie pewnego składnika do krwi ciężarnej kobiety poskutkowało jej śmiercią podczas narodzin Czarnego Aniołka. Jednocześnie modyfikacja genu doprowadziła do pojawienia się skrzydeł podobnych nietoperzom, a następnie, wraz z upływem czasu, do utworzenia się znamion na piersi i plecach chłopca. Szkalowano go w wiosce, w której żył. Wytykano go palcami za niecodzienny wygląd, za cichy charakter, za trzymanie się z dala od innych dzieci. Jednak ten wiedział więcej od innych, podobnych wiekiem sobie. Modyfikacja chromosomu 16 doprowadziła do zupełnej zmiany mocy. Jako dziecko potrafił panować nad cieczą, ale z biegiem czasu umiejętność ta zanikała. Została całkowicie zastąpiona władzą nad metalami, którą udoskonalał od 7 roku życia. Wychowywany przez apodyktycznego ojca, początkowo wykonywał nawet bezsensowne rozkazy bez mrugnięcia okiem. Dorastanie zmieniło go o 180°. Z cichego chłopca, który bał się sprzeciwiać woli starszych i zawsze trzymał dystans od innych ludzi, stał się buntowniczym młodzieńcem, mającym parę w łapach i pyskówkę w ustach. Mimo buńczucznego przysposobienia wie, czym jest szacunek i komu należy go okazywać. Co jak co, ale nie da sobie wejść na głowę. Najczęściej spotkasz go spacerującego po korytarzach, ubranego na zmianę w kitel lub żołnierski mundur. Obnosi się z zaczepnym uśmiechem, odsłaniającym przydługie kiełki. Po śmierci starego pryka, którego zwykł nazywać ojcem, postanowił wstąpić w szeregi Dzieci Nocy. Przyjęto go, mimo młodego wieku. Z początku obawiał się tego, że będzie bezużyteczny. W końcu, cóż może piętnastolatek, który broń miał w ręku jedynie przez przypadek? Chłopak się nie doceniał. Nie wiedział, że odziedziczył po ojcu coś więcej, niż ciemne włosy. Fucha przyszła sama z siebie. Wrócił do bazy złym wejściem, kierując się w pierwsze drzwi po lewej. Jego oczom ukazało się sterylne laboratorium, w którym gościły jedynie dwie osoby. Kobieta z włosami, przyprószonymi siwizną i młoda dziewczyna, jej uczennica. W ciągu kilku miesięcy zaskoczył swoją biochemiczną wiedzą większość Dzieci Nocy, w tym samego siebie. Trucizny, wywary, lekarstwa– oto dziedzictwo ojca. W połączeniu z władzą nad metalem nie potrzebował innej broni. Nie używał mieczy, pistoletów, ni karabinów czy swojej własnej siły. Nieprzewidywalny w swoich działaniach, rzadko kiedy konsultuje je z dowódcami. Z reguły stawia ich przed faktem dokonanym, mówiąc "nie będzie mnie tyle-a-tyle, nie szukajcie mnie. Mam zamiar zrobić to-a-to. Jeśli nie ma zastrzeżeń – wyruszam". Woli działać w pojedynkę, by być w pełni odpowiedzialnym za swoje błędy, czy też sukcesy. Szczery, czasem wredny. Jednak dla pań zawsze gotów ruszyć w bój. Uważa się za beznadziejnego dowódcę, temu nigdy nie bierze misji, w których musiałby rządzić chociaż jednym Dziecięciem Nocy. Dla sojuszników przyjazny, skłonny do kompromisów. Dla wrogów – zimny i bezwzględny w swoich działaniach. Nieważne, czy walczyłby z mężczyzną, czy kobietą. Często jest w terenie, odkrywając nowe lokacje i szukając dobrych miejsc na pułapki. Wątłą siłę nadrabia szybkością, zwinnością i trzeźwością myśli. Odważny, jednak dysponujący tą cechą z rozwagą. Jak już było wspomniane – szanuje płeć piękną. Stara się ją chronić za wszelką cenę. Zwłaszcza, jeśli pokochałby ją tak, jak tragicznie zmarłą Annę, która zaakceptowała go takim, jakim był. Sielanka z opiekuńczą, rudowłosą kobietą trwała, póki nie przekroczyła granicy terenów Żądnych. Była zwykłą uczennicą lekarza, która znalazła się w złym miejscu o złej porze. Ciemny pocisk przeszył jej głowę. Rana zakwitła czerwienią zbyt szybko. Nie zdążył nawet zareagować. Płomienne pasma w ciągu chwili zalały się krwią. Anna umarła w jego ramionach. W oddali dostrzegł młodą kobietę, na oko siedemnastoletnią. Widział, jak białowłosa przeładowuje broń, acz po chwili ją chowa. Właśnie ona była odpowiedzialna za śmierć jego miłości. Od tamtego czasu minęły dwa lata. Zdążył się już pogodzić ze stratą ukochanej, gotów na obdarzenie miłością kolejnej kobiety, która go zaakceptuje. Jednak tego zabójstwa nie był, i nie jest skłonny przebaczyć. Sprawiedliwości musi stać się zadość. Uważny w zbieraniu informacji. Obserwator, uczący się opanowania od lat. Potrafi zapanować nad swoim oddechem, by w razie czego go uspokoić. Bywa dość tajemniczy. Tą aurę potrafią z niego zdjąć jedynie najbliżsi. Na początku dziennym jest u niego sarkazm i przyjazne dokuczanie osobom, które darzy sympatią. A ich jest naprawdę mało. Z reguły odziany w czerń bądź odcienie szarości, stąpa cicho po posadzce bazy. Niektórzy nawet nie wiedzą, że ich mijał – mimo pokaźnych, 194 centymetrów wzrostu. Na skrzydła raczej nie zwraca się uwagi. Nauczył się je chować, bo tak czy siak ich nie używał. Uważa je za zbędny balast, który mimo wszystko wyróżnia go wśród innych. Oczywiście, gdy postanowi je ujawnić. Wyłączając znamiona, bez dwóch zdań. Wiedzą o nich jedynie ludzie z jego dywizjonu i dwóch, czy trzech lekarzy. Mimo nieprzyjaznego wyglądu, bardzo często się śmieje. Łatwo go rozbawić, nawet głupim żartem. Najczęściej na jego twarzy gości zaczepny uśmiech, lub zamyślony wyraz. Tak, jeśli nie ma ust wykrzywionych w wesołym grymasie, zapewne rozmyśla jak uprzykrzyć życie znajomym. Ot, panicz pełen sprzeczności.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Inteligencja: 125 ♦ Szybkość: 115 ♦ Zręczność: 135 ♦ Wytrzymałość: 105 ♦ Siła: 120
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz