Uparta, jak diabli. Tak trudno zaufać nieznanej ci osobie która pojawiła się jak gdyby nigdy nic, wzięła do swojego domu i ugościła? Chociaż jakby się nad tym zastanowić to faktycznie może wyglądać dość dziwnie. Podążając za Tym małym uparciuchem (nie żebym był wiele większy)
dotarliśmy w końcu na rozległe pustkowie, dość głęboko na terenie kontrolowanym przez Dzieci Nocy. Dziewczyna zmierzała do położonego nieopodal małego miasteczka, jednak nim doszliśmy choćby do pierwszego posterunku na spotkanie wyskoczył nam dość wysoki brązowowłosy chłopak. Jak tylko zobaczył moją towarzyszkę objął ją mocno szepcząc:
- Jak mogłaś tak długo nie wracać!
Jednak po paru sekundach jego wzrok padł na mnie, jego twarz w mgnieniu oka z dobrotliwej zmieniła się we wrogą, pchnął dziewczynę w kierunku miasta i ile sił w płucach wrzasnął:
- Ludzie, do broni. Ścierwo ładu w obozie !
Z miasta było słychać wielkie bębny grzmiące z uderzenia na uderzenie coraz mocniej.
Sam wojownik wyciągnął pistolet który od razu wystrzelił w moim kierunku, broń za to w tym samym momencie zmieniła się w długi miecz dwuręczny którym wyprowadził szybkie proste pchnięcie celując w mój brzuch, później wszystko wydarzyło się w ciągu ułamka sekundy, a dokładniej gdy oba obiekty znalazły się w polu działania "Modyfikacji". Chłopak dosłownie odleciał w stronę z której ruszył a pocisk leniwie osiadł mi na dłoni . Leżąc na ziemi wyglądał na nieźle zdezorientowanego, moja była towarzyszka patrzyła na to wszystko ze zgrozą w oczach, jednak nie potrzebowała wiele czasu by przełamać ten stan i podbiec do obcego wypytując czy wszystko z nim w porządku.
- Chyba nie tak powinno się witać gościa, nie sądzisz?
- Gościa? - Odrzekł z kpiną w głosie - I mówi to człowiek którego urządzenia przez cały czas zabijają nas i chronią naszych wrogów.
- Czyli wiesz kim jestem.
- Trudno się nie domyślić, ale to chyba powinien być dla nas zaszczyt! Sam Główny Technik się tu pofatygował, ale po co? Tylko mi nie mów, że przyszedłeś tu na herbatę.
- W sumie, niezły pomysł. zamiast mnie atakować mogłeś zaproponować herbatę, chętnie bym się napił.
- Chyba sobie kpisz. - gołym okiem było widać, że ziomek jest nieźle wkurwiony.
W czasie naszej "miłej" pogawędki zostaliśmy okrążeni przez wściekły tłum po zęby uzbrojony w najróżniejszą broń od białej przez palną, aż po działa jonowe które choć nieliczne są morderczo skuteczne, ewidentnie był żądny krwi, mojej krwi.
- Dobra a teraz rozgoń tych tłumoków zanim sami się pozabijają i choć. Jak to powiedziałeś, będziesz miał zaszczyt zaparzyć mi herbaty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz