Przyroda jest na prawdę piękna, a góry zimą to istny majstersztyk. Ośnieżone szczyty lśniące w promieniach nieśmiałego słońca, oszronione drzewa i wszechobecny mróz. Idę tak komplementując w myślach naturę ubrany jedynie w hawajską koszulę i krótkie luźne spodenki, żyć nie umierać. Więc szedłem sobie tak drogą podążając wprost przed siebie, dobra przyznaję się po prostu się cholernie nudziłem i wyszedłem poszukać sobie jakiegoś zajęcia. Moim oczom ukazała się piękna dziewczyna śpiąca na improwizowanym legowisku, w głowie miałem już plan, jednak gdy tylko dotknąłem gałęzi pobliskiej rośliny wywołało to reakcję łańcuchową i sypnęło śniegiem. Nieznajoma wyrwana z półsnu od razu dotknęła nieopodal leżącej broni, ładny karabin nie powiem, choć osobiście co nieco bym w nim poprawił. Dziewczyna chwyciła karabin i celowała w pobliże mojego położenia, natychmiast wyciszyłem całą okolice by przypadkiem nie popełnić kolejnego głupiego błędu. Po zlustrowaniu kilkakrotnie okolicy uspokoiła się i wziąwszy swój ekwipunek ruszyła w dalszą drogę, zaciekawiony jej osobą ruszyłem jej śladem oczywiście w całkowitym ukryciu. Wszystko byłoby dobre gdyby nie to, że dosłownie po paru krokach potknęła się o coś i runęła na ziemię która pod jej ciężarem zapadła się, gdyby jej życiu nie groziło nie bezpieczeństwo było by to nawet komiczne. Bez chwili zastanowienia rzuciłem się za nią, chwyciłem ją w pasie i spokojnie wylądowałem natychmiastowo manipulując grawitacją. Z wrażenia chyba straciła przytomność, z małej bransoletki wywołałem komputer pokładowy prosząc go o wskazanie mojej najbliższej bazy wypadowej, przerzuciłem ją sobie przez ramię zmniejszając kilkukrotnie jej wagę po czym pędem ruszyłem w stronę którą wyznaczył mały hologram. Leżąc w niewielkiej jaskini wyposażonej jedynie w improwizowany piec i małą skrytkę z żywnością czekałem aż wybudzi się mój gość, czas ten urozmaicała mi książka. Kilka godzin później wreszcie otworzyła niemrawo oczy lustrując okolice, po czym zaczęła mi się intensywnie przyglądać swoimi pięknymi zielonymi paczałkami. Widziałem, że chciała mnie o wszystko wypytać, jednak nim otworzyła usta wskazałem jej palcem przenośny stół leżący nieopodal.
- Najpierw zjedz, potem będzie czas na wyjaśnienia.
(Deana?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz