- Tak szybko? - udałem, że wcale nie cieszy mnie jej widok. Lubiłem jej dokuczać. A ona zawsze odcinała się jak nikt inny.
A jednak tak naprawdę robiłem coś zupełnie innego. Przeglądałem się dokładnie jej twarzy. Każdej linii, wszystkim krzywiznom. I tym oczom, które ukazywały wiele. Lęk, wściekłość i miłość. Mądrość, przebiegłość i siłę. Lecz ona na mój ton głosu wcale nie zwracała uwagi. Jak zawsze, tylko ona potrafiła znieść mój charakter i tylko jej pokazywałem swoje prawdziwe ja. Nie śmiał bym się odezwać do nikogo innego, tak jak rozmawiałem z nią. Tak s w o b o d n i e. Zaśmiała się i oparła plecami o biurko, rozglądając się wokół. Pies obudził się i zamerdał ogonem, nie skoczył na nią. Wiedział, że nie może. I wtem spojrzałem na zegarek, a moje oczy natrafiły na wskazówki, które ukazywały godzinę ostro po dziewiątej.
- Cholera, bibliotekarka mnie zabije! - złapałem dziewczynę za dłoń i otworzyłem klapę, znajdującą się w rogu pokoju.
Skoczyłem w dół natrafiając nogami na twardą ziemię. Wokół mnie znajdowało się wiele tuneli, które prowadziły prawie do każdego zakamarka. Właśnie dlatego zawsze zjawiam się wszędzie tak szybko. Już po dwóch minutach byliśmy w bibliotece. Wokół wiły się spiralnie kolejne poziomy półek, ksiąg i miejsc do czytania, prosto w atramentową ciemność na dole. Z tego co kiedyś dostrzegłem na poszczególnych poziomach, regały ciągnęły się daleko w głąb niczym szprychy wielkiego koła. Większość z biblioteki znajdowała się pod ziemią, dlatego w powietrzu unosiło się ciepłe i ciężkie powietrze, wypełnione zapachem starych ksiąg. Gdy tak chodziliśmy w kółko, zauważyłem, że nikogo nie ma i już myślałem, że nici z czytania, lecz spostrzegłem przy jednym z miejsc do czytania stos ksiąg i zapaloną lampkę. Usiedliśmy obok siebie. Wyprostowałem nogi w złączyłem je w kostkach tak, by nasze uda się stykały.
- Przepraszam, że tak cię tu zaciągnąłem, ale wiesz jaka jest Kloto. Nie lubi czekać aż ktoś łaskawie się tu zjawi.
- Widziałam lepsze próby zaciągnięcia mnie. Nie wysiliłeś się zbytnio.
- Jeśli chcesz to mogę zaciągnąć się między te regały i zobaczyć jak cicho możesz być - szepnąłem jej do ucha i gdy już chciała coś powiedzieć, przeskoczyłem dwa piętra niżej.
Usiadłem na poręczy, tak by widzieć poziomy wyżej i położyłem nogi na krześle przede mną.
- Gdzie ty, do diabła, jesteś?!
Stłumiłem śmiech i spojrzałem w górę cicho nucąc. Po chwili jej twarz wyłoniła się zza barierki i spojrzała w dół, wprost na mnie.
- Dlaczego tam jesteś?
- Nie mogę się przez ciebie skupić, księżniczko.
<Dara?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz