W mej głowie echem odbijały się słowa, wypowiedziane przez Lu’aja. Niczym magiczny eliksir, rozlewały się w każdej komórce mojego ciała, ofiarowując mi wewnętrzny spokój z nutką pewniści. Chciałam jakkolwiek zakomunikować moje uczucia, jednak ubiegł mnie, w zupełnie niespodziewany sposób. Udało mi się tylko na sekundę, zamknąć nieznacznie oczy, by oddać się tej niesamowitej chwili. Wyobrażałam sobie ją na wiele sposobów, w różnych miejscach, tworząc wiele przeróżnych scenariuszy. Wyobrażałam sobie jak wygląda mój ukochany, ten który nie wiedział o drzemiących uczuciach w mym wnętrzu. Teraz stał przede mną, targany ciepłym wiatrem, stojący na pustynnym piasku w wieczornej scenerii. Jedno z wyobrażeń, które nigdy nie zagościło w mojej głowie. Poczułam jak moja twarz zalewa się rumieńcem, będącym również dla niego otwartą informacją. Ułożyłam dłoń na jego policzku, kciukiem dotykając miękkich warg. Rozkoszowałam się widokiem jego oczu, oraz wyrazem pewności na jego twarzy. Po tak wielu latach rozłąki, stałam w jego ramionach, pewna tego co czuje, pewna tego, że warto było czekać na tak wspaniałą chwilę jak ta. Tylko on sprawiał, że czułam się na prawdę sobą, bez niego traciłam wszystkie pozytywne cechy, jakie kryły się w tym skrzywdzonym ciele. Drugą rękę wplotłam nieznacznie w jego włosy, rozkoszując się ich miękkością. Pamiętam, gdy leżeliśmy na polanie, zawsze wplatał dłoń w moje kosmki, tak bardzo wiele sprawiało mi to przyjemności, taka mała rzecz, a tak bardzo koiła rany w młodym sercu.
- Tak bardzo za tobą tęskniłam - szepnęłam, nienodrywając wzroku od jego majestatycznych tęczówek.
Już kiedyś straciłam dla nich głowę, teraz wiem dlaczego jeszcze pare godzin temu, wydawało mi się, że je znam dość dobrze. Zamknęłam powieki, zbliżając swoje usta do jego warg. Marzyłam o tym, by powiedzieć mu o tym co czuje, jednak czy to jest odpowiedni moment? Wolałam, przekazać wszystkie emocje w namiętnym pocałunku, jakim go obdarowałam. Czułam jak nieznane mi gorąco wypełnia całe moje wnętrze, zmuszając do pogłębienia pocałunku. Wiatr, sprawiał, że przechodziły mnie kolejne dreszcze, przez co jeszcze bardziej pragnęłam ciepła bijącego od jego ciała. Oderwałam się nieznacznie od jego ust, aby, wtulić się w jego szyje z całego siły. Napajałam się jego zapachem, czując jak znika mi grunt pod nogami. Wszystko w jednej chwili przestało dla mnie istnieć. Ludzie, zwierzęta, rośliny, czy uciekający nam czas. Dzisiejszy dzień sprawił, że marzyłam o tym, by przytulać się do niego całą noc, skupiając się na widoku jego twarzy, której mój wzrok był tak bardzo stęskniony. Poczułam, jak piasek zacina skórę na mojej twarzy, zmuszając do schowania się w jego aksamitną szyję.
- Zabierz mnie stąd... - szepnęłam.
[Lu?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz