sobota, 3 lutego 2018

Od Dary cd. Alexandra

 Alex i jego przeklęta umiejętność do znikania w najmniej spodziewanych momentach. Lubił mnie tym prowokować, chyba nawet go to bawiło. Wstałam szybko, prawie przewracając krzesło. Złapałam je, gdy było w połowie drogi do spotkania z podłogą. Odetchnęłam z ulgą, przed oczami mając już scenę pouczania przez bibliotekarkę i dowódcę o poszanowaniu mienia publicznego. Miękka wykładzina skutecznie wyciszała jakiekolwiek hałasy spowodowane uderzeniami w podłogę, co jedynie potęgowało moje zdezorientowanie. Gdzie on mógł się podziać? Rozejrzałam się wokoło, szukając jakichkolwiek elementów niepasujących do dostojnego wystroju biblioteki. Koniuszka blond włosów wystającego zza jednej z półek. Przestąpiłam kilka kroków w prawo, podchodząc do okna, kiedy do moich uszu dotarło cichutkie nucenie. Echo odbijało znaną mi melodię, dawno temu zasłyszaną u Alexandra. Prychnęłam nerwowo, jednocześnie z lekkim rozbawieniem. Wolnym krokiem udałam się w stronę schodów, coraz bliżej przyjemnego dźwięku. Wychyliłam się przez barierkę, zdmuchując czarne kłaczki z twarzy. Siedział na dole, niczym król na swoim tronie. Na twarzy miał ten swój cwaniacki uśmieszek, przepełniony triumfem.
 — Dlaczego tam jesteś?
 — Nie mogę się przez ciebie skupić, księżniczko.
 Przewróciłam teatralnie oczami. Widzimy się pierwszy raz od bardzo dawna, a on szuka wymówek, by uzasadnić swoje wybryki. Cały on. Chociaż... Jeśli chciał księżniczkę, to ją dostanie. Szybkim, wyćwiczonym ruchem poprawiłam włosy. Zadyndały z tyłu, odbijając się od kości ogonowej. Będę musiała je kiedyś skrócić. Strzepnęłam z munduru wyimaginowany pyłek. Uniosłam głowę, przyjmując postawę pełną dumy i pychy. Dotknęłam dłonią barierki i z gracją zeszłam ze dwa piętra niżej.
 — Rycerz nie powinien opuszczać swej księżniczki, nieprawdaż?— powiedziałam spokojnym tonem.— Powinien ją chronić, dbać o nią, spełniać zachcianki...
 Palcami delikatnie przejechałam po jego twarzy- od podbródka, aż po policzek. Uniosłam kąciki ust, uśmiechając się niewinnie.
 — Mole mogły mnie zaatakować, półka się przewrócić... Co ja mam z tobą zrobić, sir Alexandrze?— Westchnęłam ciężko, z nutą przesady.
 Oddaliłam się od chłopaka, pogrążając się w mroku nieoświetlonej sali. Szybko zdążyłam zniknąć mu z pola widzenia, klucząc pomiędzy kolejnymi, wielkimi regałami i siedziskami. Przez cały czas powstrzymywałam się od wybuchnięcia śmiechem, wiedząc, jak mój amatorki występ musiał wyglądać. Chwila zamyślenia wystarczyła, bym prawie wpadła na stolik. Odskoczyłam w bok, miękko lądując na wykładzinie. Czekałam ze zniecierpliwieniem na reakcję przyjaciela.

⸢ALEXANDRZE?⸥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy