Umarł? No, a mówiłam, żeby nie zaczynał! Na pewno umarł, żaden człowiek by tego nie przeżył. Ale jeden w tę, czy jeden we w tę.. A co, jeśli jednak dalej tam stoi? Weź się, Dea, bo jeszcze się zakrztusisz ze śmiechu. Ciekawe tylko, czy jest wokół niego dużo krwi.. Przyłożyłam oko raz jeszcze do lunety, by obadać czerwone morze. Którego jednak nie było.. Chybiłam? Hm, prawdopodobne.. Kilka razy zamrugałam, tak dla pewności i.. Ten karakan trzymał pocisk w zębach! No normalnie miałam ochotę przywalić mu ze snajperki prosto w nos i zmazać mu ten uśmieszek z ust! Ale przecież pan zatrzymam czas, hon hon hon~ by sobie na to nie pozwolił, prawda? Z trudem przemknęłam dumę i zarzuciłam broń na plecy. Odchrząknęłam krótko i ruszyłam się z miejsca w jego stronę. Ten kiep tylko stał z tym metalem w zębach i czekał, aż podejdę bliżej.
– Czy ty testujesz moją cierpliwość? – warknęłam, podpierając się jedną ręką na biodrze.
– Nie rozumiem o czym ty mówisz.. – odparł z uśmiechem, łapiąc pocisk w dłoń. – Poza tym, to chyba twoje.
– Możesz zachować na pamiątkę. Następnego razu już nie przeżyjesz.
– Masz chyba skłonności do hazardu..
– Nie zakładam się z tobą. Mówię tylko, co się stanie. – ucięłam, strzepując kurz z lufy. Strzeż się mnie w nocy, Rise.
– To.. Skoro wcześniej nie wypaliło z herbatą, to co z kawą?
– Wygrałeś. Choć przyznaję to z bólem, pójdę z tobą na tą głupią kawę.
Na twarzy jasnowłosego pojawił się usatysfakcjonowany uśmiech. Sam Rise wydawał się mocno zadowolony z wygranej. No.. W sumie, któż by się nie cieszył z triumfu?
– Może.. Nie zechciałabyś mi opowiedzieć czegoś o sobie? – zapytał, zerkając na mnie z ukosa, po czym założył ręce za głowę.
– No i może jeszcze frytki do tego, co? – warknęłam. Widząc, że chce odpowiedzieć, dodałam:
– Naszą znajomość zakończymy na kawie. Tak będzie lepiej zarówno dla mnie, jak i dla ciebie.
– Ale dowiedzenie się czegoś o sobie nie będzie kontynuacją znajomości.. – próbował dalej.
– Nie. – ucięłam, przyspieszając. Muszę jeszcze wymyślić jakąś karę dla Ryśka. Głupi kiep, co on sobie myślał? Że może tak na mnie krzyczeć za byle gówno? Oj, co to, to nie! Ze mną się nie zadziera, o!
Na twarzy jasnowłosego pojawił się usatysfakcjonowany uśmiech. Sam Rise wydawał się mocno zadowolony z wygranej. No.. W sumie, któż by się nie cieszył z triumfu?
– Może.. Nie zechciałabyś mi opowiedzieć czegoś o sobie? – zapytał, zerkając na mnie z ukosa, po czym założył ręce za głowę.
– No i może jeszcze frytki do tego, co? – warknęłam. Widząc, że chce odpowiedzieć, dodałam:
– Naszą znajomość zakończymy na kawie. Tak będzie lepiej zarówno dla mnie, jak i dla ciebie.
– Ale dowiedzenie się czegoś o sobie nie będzie kontynuacją znajomości.. – próbował dalej.
– Nie. – ucięłam, przyspieszając. Muszę jeszcze wymyślić jakąś karę dla Ryśka. Głupi kiep, co on sobie myślał? Że może tak na mnie krzyczeć za byle gówno? Oj, co to, to nie! Ze mną się nie zadziera, o!
[ Leeeoo? Długość .-. ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz