niedziela, 24 września 2017

Żyć w ciszy, by usłyszeć głos pustyni...

Nikt nie umie wyobrazić sobie głosu powstającego z ciszy, póki go nie usłyszy. Ryczy, gdy przemawia, mami i przekonuje, okrada i pozostawia bez słowa pociechy, bo w takim miejscu jej nie ma. Przetrwa jedynie to, co okrutne, ranka doczeka to, co przebiegłe.
Alice Hoffman – Gołębiarki


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
28 LAT◈WOLNY STRZELEC◈TWORZENIE PIASKOWYCH GOLEMÓW◈HETERO◈WOLNY
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oni są wszędzie. Podążają za nami, niczym stado wygłodniałych sępów. Nie znają litości dla tych śmiałków, którzy wkroczyli na teren ich pana. Są jego oczami, narzędziami służącymi do karania nierozważnych i ślepo w siebie zapatrzonych.
Nikt nie śmie przekraczać progu zrujnowanej świątyni- pamiątki pozostawionej przez Stary Lud. Nie, mój drogi, nie kieruje nimi szacunek do zabytków. Gdyby mogli, to już dawno by ją ograbili ze wszystkich kosztowności, a na dokładkę rozebrali. Ponieważ człowiek już taki jest- pragnie posiadać, gromadzić wszelkiej maści bogactwa w jak największej ilości. Miejsce to omijają szerokim łukiem przez Duszę Pustyni. Boją się tego owianego złą sławą, wręcz legendarnego potwora. Mówią, że pustynia jest źródłem jego potęgi. Służą mu setki żołnierzy o ciałach stworzonych z piasku, dzierżących bron tak ostrą, że z łatwością można nią skrócić kogoś o głowę, czy nawet jednym ciosem powalić wielką gadzinę. Wielu miało okazję przyjrzeć mu się z daleka. Brązowemu duchowi, którego złote oczy widoczne są z bardzo daleka. Jednak tylko nieliczni wrócili żywi z takiego spotkania. Król Legionu patrzy wprost w duszę, dokonując ostatecznego osądu napotkanych osób. Wie, kto zgrzeszył, podnosząc rękę na drugiego człowieka, kto oszukiwał i kto pozostawał bez skazy. Nie posiada on skrupułów, czy sumienia- cechy godnej człowieka. Tych, których uważa za wrogów czeka marny los. Morduje z zimną krwią, jakoby była to niewinna zabawa, coś najzwyklejszego w świecie. Przy tym sam nie brudzi sobie rąk krwią. Piaskowi odwalają za niego czarną robotę, niczym bezmyślne marionetki. I tym najprawdopodobniej są. Jego tworem. Skąd wiem to wszystko? Cóż... To już moja słodka tajemnica.
To, co nieznane budzi w człowieku strach. Jednak, gdy zbliży się, spróbuje zrozumieć naturę danego stworzenia, wtedy też lęk go opuszcza.
Prawdziwe oblicze legendarnej Duszy Pustyni poznałam w wieku lat dziesięciu. Jak nakazywało Stare Prawo, wystawiono mnie na próbę. Pozostawiono samą na pustyni. Bezbronną i zagubioną, zdaną na łaskę i niełaskę losu. Drugiego, może trzeciego dnia popadłam w letarg. Nie miałam w sobie woli walki, potrzebnej do przetrwania w takich warunkach. Siedziałam skulona pomiędzy dwiema skałami, obserwując zbierające się sępy. Gorąc bił ze wszystkich stron. Powinnam szukać wody, zdobyć coś do jedzenia, to prawda. Ale nie miałam siły nawet na to, by stać, nie wspominając już o chodzeniu. Poza tym, gdzie niby miałabym się udać? Wszystko wyglądało identycznie. Piasek, skały i wydmy- nic więcej. Pojawił się znikąd, przysłaniając słońce. Wysoki, otulony brązową, nieco postrzępioną szatą. Zlewał się w jeden, bliżej nieokreślony kształt. Jedynym, co wydawało się w nim żywe, były oczy. Wąskie, ledwo widoczne spod płótna ochraniającego twarz. Złote, chłodne oczy zabójcy, bacznie obserwujące każdy ruch ofiary. A jednocześnie gorące, przepełnione współczuciem. Dusza Pustyni. Dokładnie taki, jak go opisywano. Ostatkiem sił cofnęłam się, aż przywarłam plecami do rozgrzanej skały. Dokładnie pamiętałam opowieści o tym bezlitosnym stworzeniu, zwiastunie końca. Spod tkanin rozbrzmiał śmiech. Zbyt ludzki, jak na potwora. Przyznaję się bez bicia, byłam bardzo ufnym dzieckiem. Tylko dlatego postanowiłam przyczepić się do niego, jak rzep do psiego ogona. Zabrał mnie do swojego ogromnego domu. Nazywał go świątynią Bastet. Nakarmił, napoił, zaopiekował się tym ledwo żywym chucherkiem. Wszystko to zrobił bezinteresownie, nigdy nie zażądał ode mnie zapłaty. Patrzył na świat inaczej, niż my. Dla niego pomoc była czymś oczywistym, wręcz obowiązkiem. Nie chciał okiełznać natury, a jedynie podziwiać jej piękno. Nocą pozwalał mi wychodzić z nim na zewnątrz, przesiadywać godzinami na balkonie. Otulał mnie swoją szatą, samemu zostając jedynie w koszulce i spodniach. Opierał się o masywną, zdobioną barierkę, patrząc wysoko w górę, na rozgwieżdżone niebo. Opowiadał mi o konstelacjach, cyklu życia i śmierci owych obiektów, czy nawet o odnajdywaniu właściwej drogi, kierując się jedynie ich położeniem. I o tym, jakim szczęściem była dla niego możliwość podziwiania tych maleńkich punkcików. Pomógł mi wrócić do domu, co nie zmienia faktu, że w przyszłości spotykaliśmy się jeszcze wiele razy. Zawsze witał mnie z otwartymi ramionami, uśmiechając się lekko. Tak, doznałam zaszczytu poznania go. To osoba mająca szacunek do świata. Spokojny i pełen powagi, nigdy nie dał się wyprowadzić z równowagi. Wbrew opowieściom ludzi, służył pomocom zagubionym podróżnym. Człowiek inny, niż reszta.
Plotki, opowieści, przekazy, legendy- wszystko to posiada w sobie ziarnko prawdy. Czasem niewinnej, innym razem okrutnej.
Żal za grzechy nie był jego mocną stroną. Możliwe, że mężczyzna ten nie posiadał czegoś takiego, jak sumienie. W każdej z opowieści, legendzie czy bajce znajdziemy trochę prawdy, a Dusza Pustyni nie należał do wyjątków. Czytał w ludziach, jak czarnoksiężnik ze swej księgi, obserwując i wychwytując nawet najmniejszy fałszywy gest. Znajomość ludzkich zachowań- oto jego klucz do przetrwania. Działał bezwzględnie wobec osób u których zdołał wypatrzeć coś wykraczającego poza ścisłą granicę normy. Nigdy się nie zawahał podczas wykonywania wyroku, jakoby nie sędzia, a kat. Zabójczo skuteczny. Wiecznie wręcz przerażająco poważny. Nie raz i nie dwa miałam okazję podziwiać go w walce. Zwinny i szybki, zawsze skupiony na przeciwniku, niczym polujący kot. Wszystkie ruchy przez niego wykonywane zdawały się być chaotyczne, losowe, jednocześnie przywołując na myśl skomplikowany układ taneczny. Uwielbiał bawić się swoją ofiarą. Dręczyć ją, zadając prowokacyjne ciosy, specjalnie nadstawiając się, by w ostatniej chwili uniknąć szarżującego przeciwnika. Celowo przedłużał starcie, czerpiąc z niego niewyobrażalną przyjemność. Czasami trwało to godzinami, by finalnie z zaskoczenia zadać ostateczny cios. Mordu dokonywał piaskowy żołnierz, twór Pustynnej Duszy. Od tyłu, precyzyjnie, by ostrze zatapiające się w plecach przebiło serce zwierzyny. Dlaczego? Lu'aj uwielbiał widzieć to zaskoczenie zastygające na twarzy konającego. Potwór w ludzkiej skórze, powiadasz? Możliwe, choć nie do końca prawdziwe...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
INTELIGENCJA: 160◈SZYBKOŚĆ: 110◈ZRĘCZNOŚĆ: 110◈WYTRZYMAŁOŚĆ: 130◈SIŁA: 90
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

KONTAKT: Korra10 [HW] | Tenebris [DG] | moonwilczycaksiezyca@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy