sobota, 23 września 2017

Rzemiosło ojca jest dziedzictwem syna

Albo córki. Choć to drugie może się źle skończyć. Wiesz, kobieta...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
20 LAT◈DZIECI NOCY◈DOWÓDCA III ODDZIAŁU PIECHOTY◈PANOWANIE NAD KRWIĄ◈HETEROWOLNA◈SG SORAKA
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzieci te zasmakowały śmierci za życia. Odebrano im duszę, pozostawiając pustą skorupę. Wątpię, by kiedykolwiek wróciły do siebie.
Jaka była w dzieciństwie? Jak każde dziecko wojny- nienaturalnie cicha i zamknięta w sobie. Prawie nigdy nie wychodziła ze swojego pokoju. Pewnie bała się tych wszystkich żołnierzy spacerujących po korytarzu. Naprawdę urocza była z niej dziewczynka. Dniami i nocami nic, tylko by tuliła tego swojego pluszowego kociaka. Przyjaźniła się z nim, bowiem dzieci niezbyt za nią przepadały. Za bardzo odstawała od reszty, zawsze krocząc kilka metrów przed nimi. Do tego ich rodzice widzieli w niej lustrzane odbicie tego, przez którego rozpętało się to piekło. Nawet dorośli nigdy nie patrzyli jej w oczy. Mówiono, że ich czerwień sprowadza kłopoty na śmiałków. Musiała to kiedyś usłyszeć, bo pewnego dnia przestała patrzeć przed siebie, skupiając wzrok na podłodze. Wtedy jej matka zdenerwowała się po raz pierwszy. Trzymała małą za rączkę, prowadząc do ogrodu. A w drodze cała jej dostojna osoba wręcz biła pogardą do reszty świata. Straszna to kobieta, powiadam... Dara za to nigdy niczego po sobie nie pokazywała. Nie widziałem, by uroniła choćby łezkę. Miała wiele powodów do płaczu. Od tych wszystkich okropieństw, które rozpowiadano, aż po jej wrodzoną niezdarność. Prawdziwe dziecię nieszczęścia. Nie było dnia, bez zadrapania na delikatnej skórze. Wiecznie o coś się potykała, upadała. Zawsze odmawiała pomocy, wlepiając w ciebie te swoje magiczne ślepia. Widziałem w nich ogień. Determinację. Wstawała o własnych siłach, rozmasowywała obolałe miejsca. Nigdy nie pokazała, że ją bolało, pomimo tylu siniaków zdobiących jej ciało. Często chorowała, oj bardzo często. Ale cóż się dziwić? Takie to chude, wątłe i blade było, aż żal patrzeć. Momentami nawet sama Różana Królowa myślała, że to już koniec, że straci córkę. Moon uwielbiała robić na przekór wszystkiemu. Drwiła z losu, bawiła się nim, chyba sama nie zdając sobie z tego sprawy. Zawsze się głowiłem, gdzie takie chucherko mogłoby być kolejnym wcieleniem Zera? Wątpiłem, choć czuprynę i gały miała po nim. Nawet uśmiech ten sam- lekko wystawione, białe jak śnieg kiełki przyprawiały o dreszcze. Rozwiązanie zagadki przyszło, gdy pannica osiągnęła wiek przystąpienia do próby- miała wtedy dziesięć lat, a wojna trwała w najlepsze.
Każde dziecko w wieku dziesięciu lat winno zostać poddane PRÓBIE DUCHA. Pozostawione na czas pięciu dni, musi przeżyć na terenie wybranym przez Alfę. W razie sprzeciwu zostaje natychmiastowo wydalone z szeregów Blood Masters.
Stare Prawo, punkt 4.3.
Nadszedł dzień jej dziesiątych urodzin. Ten, podczas którego siłą odebrano ją matce. Blood Masters za czasów Helevorna nie znało litości dla nikogo. A gdy zabrakło Zera- powrócono do praktykowania Starego Prawa. Przeżyć mogli tylko najsilniejsi albo ci, których pustynia postanowiła oszczędzić. Bardzo dobrze rozumiałem rozpacz Desiderii. Sam niedawno straciłem syna, właśnie podczas owej próby. Mała nie podzielała obaw matki, będąc grzeczną do końca. Jej spokój od zawsze mnie zadziwiał. Na odchodne powierzyła Różanej Królowej swojego miśka, prosząc by ta popilnowała go do czasu powrotu właścicielki. Razem z chłopakami odwiozłem małą na miejsce. Przez tych kilka godzin jazdy siedziała z głową opartą o szybę, patrząc na świat oczami wyrażającymi ciekawość. Nigdy przedtem nie wystawiała łebka poza teren kwatery, więc jej zachowanie można uznać za zrozumiałe. Celem podróży był chyba najgorszy z możliwych odcinków pustkowia. Wszędzie tylko piach i skały. Nigdzie nie dojrzałeś jakiegokolwiek źródła wody. Cień ulatywał wraz ze zmianą pozycji Słońca. Na tle pustynnego krajobrazu wyglądała jeszcze marniej, niż zazwyczaj. Brakowało jeszcze tylko sępów- tych nadgorliwych ptaszysk, liczących na łatwy posiłek. Zostawiłem ją tam z ciężkim sercem i sumieniem wyzywającym mnie od najgorszych. Musiałem. Inaczej skrócono by mnie, egzekucję poprzedzając serią wymyślnych tortur. I nie mogłem przecież zostawić jej matki, której bezpośrednio podlegałem. A skoro o niej mowa... Przez tych kilka dni czas dłużył się niemiłosiernie. Codziennie musiałem patrzeć, jak Desideria włóczy się po korytarzach, pozbawiona jakiejkolwiek motywacji do działania. Przypominała duchy z miejskich legend albo balonik, z którego powoli ulatywało powietrze. Nadszedł moment powrotu. Pojechałem szukać małej w pojedynkę. Miałem rozkaz- sprowadzić ją żywą, ewentualnie dostarczyć to, co z niej zostało. Po wielu godzinach nawoływania i błądzenia, nareszcie ją odnalazłem. Stała tam. Dumna, wyprostowana, tak bardzo przypominała wtedy matkę. Pierwszy raz na jej twarzy gościł uśmiech. Pod stopami dziewczynki leżał dogorywający Pradawny, zaś wokół niej wirowała krew. Bezszelestnie. Cicho. Czerpała z tego satysfakcję. W momencie, gdy mnie zauważyła- posoka padła na rozgrzany piach, z tym charakterystycznym dźwiękiem rozbryzgującej się cieczy. Zabarwiła na czerwono nie tylko piasek, ale i bladą skórę Dary. Nie, małej nic nie było, osobiście sprawdzałem. Krew wyssała ze swojej ofiary. Ludzie się mylili. Była potężniejsza od swego ojca.
— Poziomki, poziomki, poziooomki!— Śpiewała, wywijając koszem pełnym owoców. A za nią ludzie klęli jak szewce, ślizgając się na porozrzucanych smakołykach.
Od czasu incydentu na pustyni- w dziewczynie zaszła ogromna zmiana. Przestała chorować, nabrała masy i urosła. Lekarze zgodnie stwierdzili, że to dzięki ujawnieniu się mocy, kumulowanej od najmłodszych lat. Z każdym mijającym rokiem coraz bardziej przypominała ojca, ale tylko z wyglądu. Charakterem różniła się od obojga rodziców, wręcz stanowiła ich przeciwieństwo. Zapewne to właśnie z tego powodu reszta grupy zaczęła się do niej przekonywać. Zwłaszcza chłopcy. W ich towarzystwie rozkwitała, niczym kwiat muskany pierwszymi promieniami wschodzącego słońca. Wyrosła na silną, pewną siebie kobietę, która nie dawała wleźć sobie za skórę, a często sama robiła za natrętnego przylipka. Łaknęła towarzystwa, którego poskąpiono jej w dzieciństwie. Promienna, żywiołowa. Wszędzie jej było pełno. Nie raz i nie dwa widziałem, jak biegała z przyjaciółmi, bawiąc się w najlepsze. Smakowała życie tak, jak nigdy wcześniej. Nareszcie szczęśliwa, pewna swojej tożsamości. Odnalazła siebie i to zmieniło ją na lepsze. Może i nazywano dziewczynę dziecinną, ale gdy sytuacja tego wymagała- stawała się aż nazbyt poważna oraz opanowana. Wtedy widziałem w niej Desiderię. Matka i córka. Niczym lustrzane odbicie dwóch stron tej samej osoby. Czar znikał, gdy powracała do swoich. Jedynym, co zostało z tamtego berbecia, to to, co najgorsze. Nadal nie potrafiła pokazać po sobie złości, smutku, czy żalu. Dusiła negatywne emocje, w oczekiwaniu na odpowiedni moment. Nigdy nie uroniła łzy w czyimś towarzystwie. Zdarzało się jej płakać, a i owszem. Jednak wtedy zawsze zamykała się w swoim pokoju. Twarda jak skała, zaczepna, nieustępliwa i nieco wredna, a z drugiej strony uśmiechnięta, towarzyska, szczera i pomocna. Honorowa, choć niebojąca się odebrać życie temu, kogo uważała za wroga. Myśląca jak facet, pochłaniająca słodycze, niczym rasowa nastolatka. Mająca swój świat... Taka jest ta nasza Dara. Nic na to nie poradzisz.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
INTELIGENCJA: 130◈SZYBKOŚĆ: 140◈ZRĘCZNOŚĆ: 130◈WYTRZYMAŁOŚĆ: 125◈SIŁA: 85
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

KONTAKT: Korra10 [HW] | Tenebris [DG] | moonwilczycaksiezyca@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy